Masowo zamierają pszczoły
To dziś poważny problem zarówno dla pszczelarzy polskich, jak i europejskich. Na Śląsku straty w rodzinach pszczelich są większe niż w innych regionach kraju. Taką prognozę usłyszeli pszczelarze podczas szkolenia w Gminnym Ośrodku Sportu i Rekreacji w Nędzy.
Spotkanie poświęcone zostało przyczynom masowego ginięcia pszczół, metodom jego zapobiegania, a także wsparciu, jakie rynek producentów pszczelarskich uzyskuje z Unii Europejskiej. – Duża frekwencja potwierdza, że pszczelarze podchodzą bardzo poważnie do tego, czym się zajmują – podkreśliła zainteresowanie szkoleniem wójt gminy Nędza Anna Iskała współorganizująca je z Powiatowym Zespołem Doradztwa Rolniczego w Raciborzu pod kierunkiem Kazimierza Lacha. Podziękowała też Stowarzyszeniu Kobiet Aktywnych za poczęstunek dla uczestników spotkania.
Znaczenie takich szkoleń docenił również dyrektor Śląskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Częstochowie Stanisław Gardoń. – Współpracujemy ze wszystkimi regionalnymi kołami pszczelarzy i organizujemy seminaria. Pod koniec czerwca, w ramach Dni Otwartych Drzwi w Mikołowie drugi dzień poświęcony będzie tematyce pszczelarstwa, a w przeddzień Ogólnopolskiej Pielgrzymki Rolników na Jasną Górę, odbędzie się Ogólnokrajowa Konferencja Pszczelarska – przypomniał najważniejsze wydarzenia. Na wszystkich spotkaniach poruszane jest szerokie spektrum tematów, począwszy od gospodarki pasiecznej, poprzez środki unijne, apiterapię, aż po tak drażliwe, jak rośliny genetycznie modyfikowane.
Podczas spotkania, za dobrą pracę na rzecz całej pszczelarskiej społeczności, wręczono listy dziękczynne prezesom kół pszczelarskich: Piotrowi Tomali z Brzezia, Henrykowi Pietraszowi z Krzyżanowic, Romualdowi Kowalskiemu z Czernicy, Łukaszowi Kleinowi z Raciborza, Janowi Lewandowskiemu z Pietrowic Wielkich i Erwinowi Wrazidle z Raszczyc.
Wsparcie unijne dla pszczelarzy
O wsparciu rynku producentów pszczelarskich mówił zastępca dyrektora Witold Panas z Agencji Rynku Rolnego. Wsparcie unijne dla sektora pszczelarskiego zostało zapoczątkowane w 1997 r. W 2004 r. wprowadzono trzyletnie programy wsparcia i nowe działania – odbudowa pogłowia rodzin pszczelich, a w 2013 r. nastąpiła reforma wspólnej polityki rolnej w zakresie rynków rolnych. Programy wsparcia mają na celu przeciwdziałać rozdrobnieniu producentów i ujednolicić warunki produkcji w krajach Unii. Każde z państw członkowskich wprowadza własny autonomiczny program krajowego wsparcia sektora pszczelarskiego, zaakceptowany przez Komisję Europejską. Kluczem do rozdziału określonej liczby środków jest proporcja udziału liczby uli. Zarezerwowane środki na wsparcie rynku produktów pszczelich nie są niższe niż 5,5 mln euro i przeznaczone na zakup: sprzętu pszczelarskiego, przyczep do przewozu uli, pszczół, leków do zwalczania warrozy, urządzeń laboratoryjnych, a także organizacji szkoleń, analizy jakości miodu, wdrażania programów badawczych i produkcji filmów edukacyjno-instruktażowych.
Dziś ważne jest zainteresowanie zapylającymi rośliny owadami, bez których trudno mówić o rozwoju rolnictwa, sadownictwa i ogrodnictwa. Tym bardziej niepokojąco brzmiał głos dr. n. zootech. Wiesława Londzina, który mówił o gospodarce pasiecznej w sytuacji masowego zamierania pszczół. Problem ten od kilku lat dotyka pszczelarzy niemal w całej Europie, a szczególne jego nasilenie nastąpiło jesienią 2014 r. i okresie zimowym 2014 – 2015. Dane statystyczne na Śląsku wskazują, że wynoszą ok. 20 proc. Wyjątkowo wysokie straty obserwowane są również w Niemczech, gdzie w niektórych latach dochodzą nawet do 50 – 70 proc., jak również w Hiszpanii, Francji, Austrii, Czechach. Dotychczas na taką skalę problemu zamierania pszczół nie doświadczyli pszczelarze na Białorusi i na Ukrainie. Dr Londzin uważa, że powodem tego jest ograniczona jak dotychczas migracja (sprzedaż) pszczół na wschód Europy.
Zmutowane patogeny
Zdaniem naukowca trudno tę sytuację przypisać wyłącznie degradacji środowiska, czy stosowanym na polach środkom ochrony roślin, choć i te czynniki nie pozostają bez wpływu na pszczoły. Jednocześnie wskazuje na niszczącą rolę patogenów. – Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że od wielu lat w Polsce problemem jest nosema ceranae, gdyż nikt nie odróżniał jej od innej choroby od – nosemy apis. Nie wiemy odkąd nosema ceranae występuje w naszych pasiekach. O ile nosemę apis łatwo było rozpoznać i powstrzymać poprzez profilaktykę, zabiegi sanitarno-higieniczne oraz stosowanie fumagiliny, nosema ceranae jest zdecydowanie bardziej uciążliwym pasożytem i dotychczas stosowane środki na nosemę apis bardzo słabo działają. Najnowsze dane wskazują, że podawanie fumagiliny w celu zwalczania nosemy apis i nosemy ceranae zupełnie mija się z celem, ponieważ po pewnym czasie lek potęguje przyspieszone jej namnażanie. Nosema ceranae rozwija się głównie w okresie letnim, ma bardzo krótki cykl rozwojowy i może nagle wybuchać w rodzinach, powodując potężne straty – przestrzegał.
Dla pszczelarzy niczym nowym nie jest varroa destructor wywołujący warrozę. Okazuje się jednak, że najnowsze populacje zachowują się zupełnie inaczej niż te sprzed 20 lat. W publikacjach z lat 80. i 90. XX w. pisano, że pasożyt dorosły wygryza się wraz z młodymi pszczołami, żeruje przez 2 – 3 tygodnie na pszczołach dorosłych, a następnie samice schodzą z powrotem na czerw tuż przed zasklepieniem i namnażają się.
– Przez wieloletnie stosowanie różnych leków, wyselekcjonowaliśmy inną warrozę, która rozwija się na czerwiu, wychodzi, pomija żerowanie na pszczołach dorosłych i wraca z powrotem na czerw. Stwarza to poważny problem, gdyż środki kontaktowe do zwalczania warrozy stosowane w lipcu, sierpniu i wrześniu nie działają – tłumaczył pan doktor. Poza tym varroa destructor roznosi różne inne patogeny, np. przyspiesza i potęguje namnażanie nosemy, roznosi różne wirusy.
Obserwuje się też u pszczół spadek naturalnej odporności na choroby, są bardziej delikatne i podatne na patogeny, które oddziałują na nie z coraz większym nasileniem. Na spadek odporności pszczół mogą mieć wpływ również środki i metody do tej pory stosowane, które przyczyniły się do wyhodowania populacji patogenów odporniejszych na leki. Taka odporność występuje np. w przypadku varroa destructor. Obecnie praktycznie nie ma leków, a te które są działają słabo, co więcej, niektóre wycofano, bo przestały działać.
– Od kilku lat zmasowana hodowla i selekcja pszczół doprowadziła do wyhodowania populacji owadów bardzo dobrych pod względem cech użytkowych, łagodnych, o dużym potencjale produkcyjnym, a jednocześnie bardzo delikatnych – uważa dr Londzin, przekonany, że wprowadzenie mieszańców może korzystniej odbić się na kondycji pszczół.
Jak ograniczyć warrozę
Zadaniem numer jeden w pasiekach jest dostosowanie gospodarki pasiecznej do skutecznego zwalczanie chorób i utrzymanie pogłowia pszczół. Zdaniem naukowca, do ograniczenia patogenów trzeba podejść inaczej, stosując znane już pszczelarzom metody, np. tworząc okłady okresowe, prowadząc gospodarkę rotacyjną (równoległe dwie pasieki, jedna do odtwarzania, a druga do pozyskiwania produktów pszczelich), czy też wprowadzając w rodzinach pszczelich, w trakcie sezonu okresów bezczerwiowych. Może to znacznie powstrzymać zamieranie pszczół i ograniczyć choroby, w tym warrozę, której dużo trudniej przetrwać bez czerwia.
(ewa)