Królowie szparagów
Szparagi od zawsze zadowalały nawet najbardziej wybredne podniebienia, niegdyś uznawane, ze względu na swój falliczny kształt za afrodyzjaki, swymi walorami smakowymi zachwycały władców rzymskich, chińskich czy francuskich. Trudno więc uwierzyć, że gdy zaczynali uprawiać je państwo Królowie z Radziejowa (gmina Reńska Wieś), te prawie nieznane były mieszkańcom okolicznych miejscowości.
Najpierw kapry, potem szparagi
Pan Klaudiusz rozwinął ich uprawę po przyjeździe z Niemiec, gdzie przez wiele lat pracował przy szparagach. Dobrym miejscem była żyzna i urodzajna ojcowizna w Głogówku. Tam tradycyjnie uprawiano zboża i kukurydzę. Młody rolnik ze sporym doświadczeniem w uprawie szparagów, postanowił wygospodarować około 5 ha na tą niespotykaną w okolicy roślinę i stworzył gospodarstwo Szparag-Rol. Początki nie były jednak łatwe. – Pierwsze kapry (sadzonki szparaga) posadziliśmy w 2001 r. Rosną na polu przez około 10 lat, ale faktycznie szparagi można zbierać dopiero po trzech latach. W pierwszym roku wyrastają małe krzaczki asparagusu, które trzeba plewić i nawozić – mówi o tej nie tylko trudnej, ale i kosztownej uprawie, żona pana Klaudiusza, Sylwia.
To ona wprowadza mnie w arkana tej niezwyklej uprawy, opowiadając, jak na wiosnę trzeba zrobić kopce wokół szparagów rosnących w rzędach, następnie nakłada się na nie folię, która z jednej strony chroni roślinę przed wiosennymi przymrozkami, a z drugiej, sprawia że ziemia jest miękka i pulchna, co potem ułatwia zbiór. Niemal wszystkie pracy przy szparagach wykonuje się ręcznie. Dopiero w ubiegłym roku udało się państwu Królom kupić maszynę do sadzenia. W uprawach pomaga rodzina i znajomi.
Okres na szparagi jest bardzo krótki i zaczyna się, w zależności od pogody, po 20 kwietnia. Na przykład w ubiegłym roku państwo Królowie zaczynali 28 kwietnia. Podczas mokrej chłodnej wiosny, bywało że w pole wychodzili nawet po majowych świętach. Zbiera się je zwykle do św. Jana, a więc do 24 czerwca. – Mamy wczesne i trochę późniejsze szparagi, które gotowe będą do zbioru w połowie maja. W zależności od pogody ich zbiór sięga od 2 do 3 t z ha. Pani Sylwia spodziewa się, że ten rok może być słabszy ze względu na ubiegłoroczną suszę. – Szparagi potrzebują w sezonie dużo wody, której nie było za wiele minionego lata. Zwykle, gdy ściągamy folie, z nieco rozgrzebanych kopców wyrasta na polu piękny las asparagusu. W ubiegłym roku niestety nie wyglądało to tak, jak zazwyczaj – twierdzi pani Sylwia.
Na polu państwa Królów szparagi zbiera się przez sześć tygodni, zaczynając prace na o szóstej, a w dni upalne nawet o piątej rano. – Początkowy okres zbioru jest jakby „wycięty” z życia, najgorsze są pierwsze dwa tygodnie, potem można się przyzwyczaić i człowiek budzi się już bez budzika. Szparagi nie powinny być wystawione na promienie słoneczne ponieważ zmieniają kolor na fioletowy i tracą swój ładny wygląd. Najbardziej szlachetne są białe, ale równie smaczne są szparagi zielone, a ponieważ cieszą się coraz większym zainteresowaniem, zamierzamy w przyszłym roku zasadzić ich więcej – tłumaczy pani Sylwia.
Po zbiorze szparagi z Głogówka trafiają do Radziejowa, gdzie pod okiem pani Sylwii są moczone, myte, przycinane i chłodzone do temp. 60 C. W ten sposób przygotowuje się je do sprzedaży, a tym samym do spożycia. Białe szparagi trzeba dokładnie obrać, inaczej trudno rozsmakować się w ich delikatnym miąższu, natomiast zielonych szparagów nie trzeba obierać, mają też nieco inny smak. Szparagi z pewnością są świeże jeśli przy uciśnięciu ich końcówek pojawi się sok. Cała rodzina państwa Królów lubi szparagi, ponieważ jednak w okresie ich zbioru, na nic nie wystarcza czasu, przygotowują je sobie najprościej – z wody z dodatkiem masła i bułki tartej.
Długa droga na lokalny stół
Dziś po szparagi do Radziejowa przyjeżdżają hurtownicy, handlowcy z giełdy, właściciele restauracji, a także indywidualni klienci m.in. z Raciborza, Gliwic czy Opola. Po pierwszych zbiorach sytuacja nie wyglądała jednak zachęcająco. Nie było u nas tradycji spożywania szparagów, trafiały do Polski sporadycznie, a ich cena była wysoka. Na początku państwo Królowie wozili byliny do Niemiec, nie mogąc ich sprzedać na lokalnym rynku. Pani Sylwia martwiła się nawet, co przyjdzie im z nimi robić. W 2004 r. pogoda sprzyjała uprawie, szparagi były młode i doskonale obrodziły. Aby wypromować je w środowisku, więcej rozdawali ich niż sprzedawali. – Kiedy poszłam na targ i do sklepów, wiele osób odmówiło mi przyjęcia, bo były zupełnie nieznane. Jak ma pani kapustę, niech pani położy pęczek koło niej. Skąd ludzie będą wiedzieć co to jest, skoro nie ma ich u pani w sklepie – przekonywała sprzedawczynie, dając je w komis.
Przełom nastąpił w 2009 r. Po pięciu latach szparagi w końcu zostały docenione. Z roku na rok rosło zainteresowanie nimi, pojawiały się też reklamy i przepisy potraw, jak zupy szparagowe, dania główne i przystawki z szparagami, czy szparagi, jako dodatek do owocowych i warzywnych sałatek.
Państwo Królowie podzielili się obowiązkami, pan Klaudiusz pochodzący z gospodarstwa lubi pracę na roli, a pani Sylwia woli kontaktować się z ludźmi, dlatego zajęła się sprzedażą. W pracy wspierają ich córka i syn, który choć kształci się na mechanika samochodowego, być może w przyszłości przejmie gospodarstwo po rodzicach.
Poza szparagami właściciele Szparag-Rolu zajmują się uprawą truskawek, a także wynajmują pokoje w ramach gospodarstwa agroturystycznego. Pani Sylwia twierdzi, że prowadzi z mężem interes „pod chmurką”, ponieważ uprawy, które sobie wybrali zależą od pogody, a z nią bywa różnie.
Ewa Osiecka