Coś powinniśmy zrobić dla przyrody
O owadach zapylających ogrodowe rośliny pomyślał raciborzanin Henryk Rychel. Wraz z czwórką swoich wnuków skonstruował domki, w których pomieszkiwać mogą pożyteczni skrzydlaci lokatorzy, m.in. pszczolinki czy murarki ogrodowe. Pszczoły samotnice są nieocenioną pomocą dla rolników i ogrodników, bez ich udziału trudno mówić o dużych plonach.
O domkach dla owadów pan Henrych dowiedział się w ubiegłym roku z telewizji i radia. Wspólnie z wnukami Maksymilianem, Olafem, Dawidem i Martą uzbierali w starej zarośniętej parowozowni potrzebne gałęzie i trawy o grubych łodygach.
Jeden dzień wystarczył na konstruowanie domku w kształcie ula, w którym przygotowane dla owadów otwory, dodatkowo pan Henryk zabezpieczył przed ptakami siatką. Pierwszy domek powstał przed dwoma miesiącami. Drugi otrzymała w prezencie córka mieszkająca w Ocicach. Aktualnie przygotowuje się do wybudowania trzeciego domku, który trafi na wieś do Dzielowa. – Trzeba zrobić coś dla przyrody, a w domu zawsze znajdą się jakieś drewniane odpady, pustaki, czy większe klocki, w których wystarczy nawiercić otwory – tłumaczy pan Henryk. Z zawodu był ślusarzem i pomimo, że jest już na emeryturze, z drewna i metalu potrafi wszystko zrobić.
– Swoim pomysłem chciałbym zarazić innych, aby na działkach i w ogrodach powstało więcej takich domków – mówi obserwując latające owady. Pierwsi skrzydlaci goście zadomowili się natomiast na początku maja w hotelach dla owadów w Radlinie. Bez problemu gnieżdżąc się w otworach nietypowych miejskich uli. Hotele takie ustawione zostały przy radlińskim urzędzie, na osiedlu familoków Emma i tężni solankowej. Mniejsze hoteliki utworzone zostały przy miejscowych placówkach edukacyjnych.
Cała nadzieja, że pomysłem mającym na celu ochronę owadów zapylających, zarażą się również inne miejscowości.