Arbuzy z Żytnej niczym nie różnią się od afrykańskich
Nie w Afryce, ani nawet pod folią, tylko zwyczajnie w ogrodzie Doroty Pierlak w Żytnej rosną dorodne arbuzy. Jak to się stało, że roślina wyrosła na jej działce? Pani Dorota sama jest zaskoczona. Przygotowała ziemię pod pomidory i krótko potem zaczęło coś w tym miejscu kiełkować.
– Początkowo myślałam, że to ogórki, potem że ozdobne dynie, które w ubiegłym roku obrodziły i mogły same się rozsiać. Kiedy jednak zawiązał się owoc, zielony w paski, zaczęliśmy się domyślać, że są to arbuzy – mówi mieszkanka Żytnej. Aby upewnić się rozkroiła jeden jeszcze niedojrzały. Pani Dorota, która ma 5,5 ha gospodarstwo i hoduje krowy, sądzi że pestki dostały się do ziemi wraz z obornikiem, którym jesienią nawoziła swój ogród. Świetnie przygotowany grunt sprawił, że rośnie tam dziś 12 arbuzów, które niczym nie różnią się od tych afrykańskich. Mają lekko różowawy miąższ, są niezwykle soczyste, słodkie i są bardzo smaczne.
Pani Dorota cieszy się, że natura sprawiła jej taką niespodziankę, bo bardzo lubi arbuzy, a także truskawki, w których – niestety – w tym roku rozsmakowały się sarny. Położone pod lasem gospodarstwo państwa Pierlaków odwiedzane jest często przez dziką zwierzynę.
Arbuzy, również w naszym klimacie, znajdują coraz więcej zwolenników wśród właścicieli działek.
W jednej z centrali nasiennych jeszcze do niedawna sprzedawano po dziesięć paczek nasion, w tym roku sprzedano ich około stu.
(ewa)