Krowy rasy holsztyno–fryzyjskiej ( H–F) zmieniły obraz hodowli bydła
Obecnie w polskich oborach hoduje się coraz więcej krów rasy H-F, głównie czarno-białych. Czym wyróżnia się krowa holsztyno–fryzyjska, która wśród hodowców całkowicie zmieniła podejście do chowu bydła mlecznego?
– Bydło H–F użytkowane w produkcji mleka jest wysublimowaną rasą stworzoną przez hodowców niemal syntetycznie. Pochodzi z północno–zachodniej Europy, tj terenów obecnej Holandii, Danii i Niemiec, ale udoskonalona zastała przez amerykańskie hodowle, gdzie farmerzy stworzyli rasę o bardzo konkretnym – mlecznym charakterze użytkowania. Doskonalono więc krowy pod względem budowy wymienia, prędkości oddawania mleka, a także mocnej budowy i zdolności adaptacyjnych, jak najlepiej przystosowanych do doju mechanicznego. Obecnie H–Fy wróciły do Europy jako rasa bydła o najwyższej światowej mleczności.
Dziś prawie stało się regułą, że te wyjątkowo wysokomleczne krowy, potrafią dać powyżej 10 tys. l mleka rocznie. Wymagają jednak zupełnie innego podejścia do hodowli w stosunku do ras rodzimych zarówno pod względem warunków środowiskowych, jak i systemu utrzymania oraz żywienia – mówi dr hab. Piotr Wójcik z Instytutu Zootechniki PIB w Balicach.
Naukowiec odwiedza systematycznie modzurowską firmę Danko, która szczyci się bardzo wysoką produkcją mleka, uzyskiwaną z liczącego 300 krów stada. – Nasz zakład korzysta z doradztwa zewnętrznego dla utrzymania maksymalnej produkcji na poziomie 12 tys. l mleka od krowy, jaką osiągamy w naszym stadzie. Wymaga to udziału specjalistów, którzy potrafią powiedzieć czego potrzebują nasze zwierzęta i na co należy zwrócić uwagę w ich hodowli – wyjaśnia dyrektor firmy Danko Jan Staroń. Od 2010 r. spółka stale unowocześnia produkcję zwierzęcą. – Poprawiliśmy status naszych obiektów, łącznie ze wszystkimi parametrami dobrostanu zwierząt. Aby spełnić wszystkie założenia zainwestowaliśmy ogromne pieniądze, sama obora kosztowała prawie 7 mln zł. Pan doktor natomiast wykonał dla nas w 2011 r. wycenę całego stada – opowiada dyrektor Jan Staroń o diametralnych zmianach, jakie nastąpiły w stadzie.
Zwiększając produkcję, poprawiając żywienie, opiekę weterynaryjną i zootechniczno–pracowniczą, cały czas firma Danko generuje postęp. – Musimy zarabiać produkując mleko, wobec którego rynek stawia wysokie wymogi, co do jakości, parametrów zawartości tłuszczu i białka, bakterii, komórek somatycznych. Takie doradztwo naukowe, którym się podpieramy, korzystając z wiedzy specjalistów znakomitego Instytutu Zootechniki w Balicach czy Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu, umożliwia dokładną analizę statusu zdrowotnego i produkcyjnego naszego stada – dodaje.
Konflikt hodowca – zwierzę
Obecnie w Polsce jest już wiele stad o dużej wydajność, niektóre zwierzęta w swojej życiowej produkcji dały ponad 100 tys. l mleka. Współczesne gospodarstwa posiadają własne programy hodowlane i zindywidualizowaną wizję stada: poziomu produkcji oraz ekonomiki, poprzez odpowiednio dobieraną linię męską buhajów, umożliwiającą przekazanie genów na następne pokolenia. Problem w tym, jak tłumaczy dr Wójcik, że wysokie wymagania w stosunku do krowy stawiają hodowcę w sytuacji konieczności zaspokojenia jej wszelkich potrzeb. Sprostanie temu zadaniu nie jest łatwe, począwszy od zapewnienia najwyższej jakości pasz, konstruowania indywidualnych dawek żywieniowych w poszczególnych grupach technologicznych, jak również – podkreśla naukowiec potrzebę prowadzenia stałego nadzoru weterynaryjnego oraz profilaktyki, stwarzającej zwierzętom, jak najlepsze warunki, szczególnie w gospodarstwach o najbardziej intensywnej produkcji.
Ustawa o ochronie zwierząt precyzuje, jaki ma być np. metraż stanowiska do wypoczynku na każde zwierzę, korytarze przepędowe, proces doju, temperatura i oświetlenie w oborze. Istotne jest, aby do planowanego poziomu produkcji dostosować żywienie. – Zwierzęta, które produkują 10–15 tys. l mleka, wymagają bardzo skondensowanych pasz. Hodowca często staje przed dylematem, czy dalej dążyć do wysokiej wydajności, co pociąga za sobą konieczność dokupowania bardzo drogich pasz treściwych, czy zatrzymać się na pewnym racjonalnym poziomie produkcji, w oparciu wyłącznie o tańsze pasze rodzime – mówi specjalista o problemie, który muszą rozstrzygnąć sami rolnicy, na etapie programu hodowlanego we własnym gospodarstwie.
Hodowca powinien też stale monitorować stado, w którym bydło żyje według ściśle określonej hierarchii. Pojawiać mogą się antagonizmy wśród zwierząt zmieniających często swoje towarzystwo w obrębie grupy żywieniowej. Ważne jest, aby szybko reagować, ponieważ w dużym stadzie, może to powodować urazy i stres, odbijający się na poziomie produkcji. Podobnie, jak czynniki środowiskowe i klimatyczne, dlatego montuje się w oborach wentylatory i zraszacze.
Hodowca musi wiedzieć co się dzieje w stadzie
Istnieją narzędzia umożliwiające ocenę jakości paszy, żerność (sita kałowe pozwalają określić strawności pasz) i warunków środowiskowych. Potrzebne są też narzędzia do zmierzenia postępu hodowlanego w stadzie. Jedną z metod jest ocena eksterieru, czyli budowy zwierząt. – Porównując do siebie pokolenia, widzimy czy mamy postęp, a więc czy poprzez dobór ojców – buhajów, poprawiamy te zwierzęta, dostosowując je do warunków środowiskowych danego obiektu, w których je trzymamy. Należy więc tak prowadzić prace hodowlane i tak dobrać genotyp zwierząt, aby jak najlepiej czuły się w konkretnych warunkach. Stąd konieczna jest ocena pokroju (wyglądu) i kontrola czy w stosunku do poprzedniego pokolenia nastąpiła zmiana cech zwierzęcia – tłumaczy naukowiec. Charakterystyczna dla rasy H–F jest imponująca wysokość zwierząt, tzw. wysokość w kłębie, czyli do najwyższego punktu tułowia na szczycie łopatek wynosi nawet 150 cm. Sylwetka krowy z mocno rozbudowanym zadem ułatwiającym wycielenia i dostęp do wymienia jest wpisana w trójkąt. Ważny jest kształt wymienia – powinno być wysoko zawieszone, głębokie i bardzo pojemne. H–Fy to rasa o dużym ciężarze ciała – krowy ważą średnio 700 kg a buhaje sporo ponad tonę. Producenta mleka będzie interesowało, czy jego krowa jest właściwie zbudowana, aby uzyskać odpowiednie warunki do rozrodu i produkcji mleka. W gospodarstwach zajmujących się świadomą hodowlą, należy wykonać w stadzie opis pokroju zwierząt, uwzględniając ich wielkość: wysokość w odpowiednim punkcie, charakterystyczny kąt prosty linii grzbietu i tylnych nóg, kształt i symetryczną budowę wymienia. Taki obraz stada pozwala oceniać czy na przestrzeni lat jest postęp, czy dobrze dobieraliśmy buhaje i co trzeba jeszcze poprawić.
W Danko wykonano już drugi opis pozwalający na porównanie stada sprzed pięciu lat i obecnego. – Dziś to zupełnie inne stado, które fenotypowo wcześniej było średnie, a nawet słabe, a teraz widać duży postęp. Poprawiła się zdecydowanie budowa zwierząt, które obecnie są większe i mają pojemniejsze wymiona, zmniejszyła się ilość kulawizn. Można więc oczekiwać wzrostu produkcji mlecznej, ponieważ organizm zwierząt przygotowany został do tego, aby pobrać więcej paszy i wyprodukować więcej mleka – ocenia specjalista efekty pracy hodowlanej.
– Pomimo, że specjalizujemy się w produkcji materiałów zbóż nasiennych, inwestujemy w rozwój produkcji mleka, a jednocześnie nie rezygnujemy z prowadzenia gospodarstwa na normalnym poziomie intensywnym. Początkowo w 2009 r. było 300 krów na stanowiskach wiązanych, dających 7200 l mleka rocznie, a dziś mówimy o średniej wydajności rocznej 12 600 tys. l mleka. Takie mamy plany i są one realne do wykonania. Jednocześnie idziemy w rozwój, poszerzamy stanowiska krów mlecznych. Odeszły nam wprawdzie dopłaty unijne, ale znaleźliśmy sposób na efektywne gospodarowanie w naszym zakładzie – podsumowuje dyrektor Jan Staroń.