Dożynki przepełnione lokalną kreatywnością
Ewa Osiecka redaktor naczelna.
Szanowni Państwo
Czas, który przed nami, to już nie lato, ale jeszcze nie jesień. Jesteśmy po żniwach, ale ciągle trwamy w okresie intensywnych prac polowych. Patrzymy w niebo, bo od łaskawości pogody będą w dużej mierze zależeć tegoroczne zasiewy, a tym samym przyszłoroczne plony, nie mówiąc o tym, co jeszcze czeka na zebranie z pól.
Za tegoroczne dobrodziejstwo urodzaju i łaskawość natury, która oszczędziła nas przed żywiołami, coraz częściej nawiedzającymi różne regiony kraju, dziękowano podczas tradycyjnych uroczystości dożynkowych. Pragnę zatrzymać się na chwilę przy tych wydarzeniach, które, choć pielęgnowane zgodnie ze starym zwyczajem, z roku na rok są bardziej uroczyste, wystawne i kolorowe. Podziw budzą barwne korowody, podczas których mieszkańcom naszych wiosek, po prostu chce się przygotować zabawne inscenizacje, a także zaprezentować w całej okazałości, na wskroś nowoczesny sprzęt. Jak zawsze najwyższe uznanie należy się paniom z kół gospodyń wiejskich, które niedoścignione są w pomysłach na korony dożynkowe. Trzeba przyznać, że w tej dziedzinie nie mają sobie równych. Takich imprez w sołectwach naprawdę mogą pozazdrościć mieszkańcy miast, w których wydarzenia kulturalne raczej pozbawione są lokalnej aktywności. A nie ukrywam, że to właśnie na dożynkach najlepiej smakuje kołacz, czy swojskie wypieki doświadczonych gospodyń.
O tym, jak można realizować swoją pasję do zwierząt, a także czy koszenie traw jest wbrew naturze? – z pewnością dowiecie się państwo zaglądając na nasze łamy.
Zapraszam do lektury