Dzień Teściowej
Emilia Żaczek
Pierwszym moim zięciem był Mirek. Z Halinką poznali się na studiach we Wrocławiu. Po ich ukończeniu pobrali się. Przez pewien czas mieszkali u nas, zanim dostali własne mieszkanie. Mogłam go wtedy dobrze poznać – zaakceptowałam od razu. Jest dobrze zorganizowany, ma w sobie sporo inicjatywy, jest stanowczy, wymagający, ma dobry charakter. Bardzo często się widujemy. Mirek ma dużo różnych obowiązków, ale zawsze znajdzie czas, żeby spotkać się z nami. Uwielbia turystykę, podobnie jak ja. Ta pasja nas łączy.
Ryśka moja córka Bożenka poznała w czasie studiów. Przystojny chłopak – pomyślałam, kiedy mi go przedstawiła. Jest bardzo towarzyski i elokwentny. Polubiłam w nim szczególnie pewną cechę – rodzinność. Jest bardzo zapracowany, ale i niezawodny, jeśli chodzi o spotkania rodzinne. Lubi do nas przychodzić. Najczęściej siada obok męża i ucinają sobie długą pogawędkę.
Witek był szkolną miłością Kasi. Poznali się w II LO. Chodzili do tej samej klasy. Kiedyś pokazała mi zdjęcie grupy uczniów i zapytała, który chłopak najbardziej mi się podoba. Wskazałam na Witka. Po pewnym czasie zaczęli dzwonić do siebie, pożyczał zeszyty od Kasi kiedy był chory, przychodził do nas do domu. Po studiach się pobrali. Jest bardzo dobry dla rodziny, bez reszty jej oddany, mimo swojego zapracowania. Interesuje się sportem. Darzymy się dużym zaufaniem.
Nie wtrącam się w życie rodzinne córek i ich mężów. Wszystkie wybrały takich mężów, jakich chciały i podjęły, prawdę mówiąc, trafną decyzję. Traktuję moich zięciów jak własnych synów. Nigdy się nie kłócimy, a nasze relacje są naprawdę udane. Bardzo się z tego cieszę. Sama byłam jedynaczką i postanowiłam, że będę mieć dużą rodzinę. Moje marzenie się spełniło w stu procentach!