Grozi epidemia
– Targ jest rzeczywiście nielegalny – przyznaje prezydent Mirosław Lenk. Nie ma go w wykazie targowisk. Nie ma też ustalonej opłaty za handel w tym miejscu. Formalnie po prostu nie istnieje. Ludzie jednak od dziesiątek lat przyzwyczaili się, że można tu kupić bądź wymienić zwierzęta hodowlane, drób, zboże, drobny sprzęt i ubrania robocze. Co czwartek z rana plac naprzeciwko kościoła zapełnia się handlującymi. Policja i straż miejska przymykają oko, choć powinny nakładać mandaty.
– To miejsce nie spełnia wymogów sanitarnych i weterynaryjnych – mówi powiatowy lekarz weterynarii Zbigniew Mazur. Legalne miejsce do handlu zwierzętami musi być utwardzone, zadaszone, ogrodzone, regularnie czyszczone i myte. – Dziś nikt nad tym nie panuje. Nie wiadomo dokładnie, kto i czym tu handluje – mówi dr Mazur i ostrzega, że to potencjalne źródło wybuchu epidemii, co jest szczególnie groźne w obliczu doniesień o ptasiej grypie w Czechach. – Zresztą nie tylko o ptasią grypę tu chodzi, ale o szereg innych chorób – dodaje Mazur.
Problem musi rozwiązać prezydent, bo to jego teren.
– To delikatna sprawa. Nie sztuka zabronić, wysłać tam straż miejską lub policję, żeby karała handlujących. To trzeba rozwiązać kompleksowo – dodaje Lenk, ale przyznaje, że jest w trudnej sytuacji, bo dopóki epidemii nie ma wszystko jest w porządku, ale w razie jej wybuchu miasto może mieć problemy. Nakaz likwidacji jest przecież wydany. Prezydent nie będzie się mógł bronić, że o sytuacji nie wiedział.
– Analizowaliśmy możliwość budowy legalnego targowiska. Kosztowałoby to około miliona złotych. Nie mamy takiej kwoty. Władze Pietrowic Wielkich zadeklarowały, że chcą u siebie otworzyć takie targowisko – dodaje Lenk.
– Otrzymaliśmy taką propozycję, ale nie podjęliśmy żadnej decyzji – odpowiada jednak wójt Pietrowic Andrzej Wawrzynek. Targowisko mogłoby być na terenie GS–u, gdzie odbywają się eko–targi, ale po pierwsze właściciel działki musi na to wyrazić zgodę, po drugie gmina musi podjąć decyzję, że chce się tym zająć. – Musimy to dokładnie rozważyć. Sprawa jest zbyt świeża, by cokolwiek przesądzać – dodaje wójt Wawrzynek.
Grzegorz Wawoczny