Do koni trzeba z sercem
Jej praca i serce w nią włożone przynoszą efekty. Dwie jej klacze zdobyły wyróżnienia na prestiżowych wystawach. 2–letnia Rozeta zajęła trzecie miejsce na wystawie, która odbyła się w czerwcu koło Góry Św. Anny, gdzie zaprezentowało się 50 źrebiąt z województw śląskiego i opolskiego. Klacz hodowlana Berta z kolei zdobyła wiceczempionat na Regionalnej Wystawie Zwierząt Hodowlanych, która odbyła się 7 lipca w Opolu.
– Wcześniej jeździłam na wystawy, aby podziwiać, pooglądać i czegoś się nauczyć – mówi Sylwia Kitel. – Aby przygotować konia do takiego przedsięwzięcia, potrzeba około pół roku. To bardzo delikatne i wymagające zwierzę, które potrzebuje troskliwej pielęgnacji. Komisja na wystawie przede wszystkim zwraca uwagę na kondycję konia i ruch. Trzeba także umieć odpowiednio go zaprezentować – dodaje. Oprócz wystaw jej konie biorą udział w dożynkach, procesjach wielkanocnych, weselach. Hodowlę prowadzi wspólnie z mężem, ale jak zaznacza, sporo pomaga jej także matka. – Prowadząc firmę, gospodarstwo i mając malutkie dzieci, trudno byłoby bez jej pomocy – mówi kobieta.
Obecnie Kitelowie hodują 11 gniadych i karych koni rasy śląskiej. – Są to ciężkie, gorącokrwiste konie, które nadają się i pod siodło i do zaprzęgu, a nawet dzieci mogą wozić – twierdzi pani Sylwia. – Na zimę chciałabym wyselekcjonować stado, połowę wyeliminować i wymienić na nowe. Najlepsze konie śląskie są w województwie jeleniogórskim – dodaje. Zaprasza do siebie te osoby, które umieją jeździć konno a nie mają takiej możliwości. – Być może są w okolicy takie osoby, które chętnie by pojeździły. Mogłyby to robić nieodpłatnie, a w zamian np. wyczyściłyby konia – zachęca kobieta.
(e.Ż)