Lubię wiatr we włosach
– Teraz, kiedy na dworze upał, jeżdżę na motorze, ale lubię też rower. Kiedy pogoda na to pozwala, preferuję dwa kółka zamiast czterech – uśmiecha się Andrzej Chroboczek, raciborski wicestarosta. Przyznaje, że są pewne mankamenty takich dojazdów. – Największym problemem jest garnitur, dlatego takie akcesoria trzymam u siebie na miejscu. Z kolei po dłuższej jeździe rowerem (z Nędzy, skąd dojeżdża jest 14 km – red.), trzeba się trochę odświeżyć. Jest też problem ze stojakami na rowery. Rozmawiałem już o tym z prezydentem, który obiecał niedługo zabezpieczyć Rynek w stojaki – mówi A. Chroboczek.
Generalnie jednak więcej jest plusów, choćby taki, że nie trzeba tkwić w korkach. – Na punkcie motocykli mam „ptoka” od młodości. Zaczynałem od „jawki”, teraz do pracy jeżdżę na hondzie, drugi motor stoi w domu. Synowie też połknęli bakcyla – cieszy się wicestarosta. Rowerową pasję odkrył ponownie podczas pobytu w Holandii kilka lat temu. – Tam rowerzyści traktowani są jak święte krowy. U nas, trochę nie bez ich winy, kojarzą się wyłącznie z zagrożeniem. Jadąc jednośladem, jak każdym pojazdem, trzeba zachować rozsądek – mówi.
Jeździ na rowerze, który liczy sobie już... 25 lat. – Właściwie ze starego waganta została sama rama, reszta jest zmodernizowana. Może nie wygląda najlepiej, ale przynajmniej nikt mi go nie ukradnie – śmieje się wicestarosta, który na dwóch kółkach był już m.in. w Budapeszcie. – Na początku ludzie we wsi dziwili się, widząc prawie 50–letniego faceta wyjeżdżającego do pracy na rowerze ze słuchawkami w uszach. Dziś już nie ma tego zdziwienia, a nawet mi zazdroszczą, bo takiej klimatyzacji jak ja to nikt nie ma. A ja po prostu lubię mieć wiatr we włosach – mówi mężczyzna.
Przy swojej pasji życzyłby sobie lepszych dróg. – O ile jadąc samochodem, stan dróg poznajemy po rachunkach w warsztatach samochodowych, podróżując na rowerze czy motorem czujemy każdą dziurę na sobie. Na szczęście już coraz więcej dróg jest remontowanych – kończy.
(e.Ż)