Długosza wycięli w pień
Pani Teresa mieszka w bloku nieopodal pl. Długosza. Jest już starszą osobą. Topole były tu odkąd pamięta. – To były nasze płuca. W upalne dnie dawały nam cień i chłód. Przyjemnie było też popatrzeć na zielone centrum miasta. A tak... pozostanie betonowy parking. Jaki jest w ogóle sens ścinania tylu drzew i zostawienia takich kikutów? Przecież to tylko szpeci plac – dziwi się.
Miasto róż
Podkreśla, że rozumie konieczność wycinki drzew, które zagrażają bezpieczeństwu ludzi. Nie może jednak pogodzić się z faktem, że coś takiego przeprowadza się w środku lata, a nie na jesień czy wiosnę. – Kiedyś ludzie przyjeżdżający do Raciborza zachwycali się nim. Miasto było piękne, pełne zieleni, nazywane było nawet miastem róż. Zaraz po wojnie odgruzowywaliśmy je, cieszyliśmy się każdym domem, każdym drzewkiem – wspomina pani Teresa. Z zamyślenia wyrywa ją dźwięk piły tnącej drzewa.
Jak bumerang powraca sprawa imprez, organizowanych na pl. Długosza, na co skarżą się okoliczni mieszkańcy. – Podobno topole kazała wyciąć straż miejska, ponieważ przeszkadzały w zapewnieniu bezpieczeństwa podczas imprez. Za niedługo odbędzie się kolejna. Przecież mogą organizować je na stadionie, gdzie nic nie trzeba wycinać – wskazuje pani Teresa. – Cóż – mówi spokojnym tonem, choć nie bez nuty goryczy – stare drzewa się wycina, stary człowiek się nie liczy, nie ma tu nic do powiedzenia, może jedynie sobie ponarzekać. Młodzi tylko kpią z tego, nie chcą nas zrozumieć. Walka pokoleń trwa od zawsze. Pamiętam, jak mój dziadek oburzał się, że tańczyłam rock and rolla. Starsi ludzie potrzebują szacunku i zrozumienia. Młodość nie trwa wiecznie.
Oburzeni przechodnie
Masowa wycinka topól na pl. Długosza wywołała poruszenie wśród raciborzan. W naszej redakcji nie milkły telefony od Czytelników. Wśród nich była pani Irena (nazwisko do wiadomości redakcji), która z wykształcenia jest leśnikiem. – Oglądałam pocięte konary i pnie. Nie wszystkie drzewa były spróchniałe, nie wszystkie musiały być ucięte – mówi z przejęciem, pokazując na stosy pociętych pni. Na niektórych są ciemnobrązowe kręgi i plamy. To twardziel, z którego za kilka lat rozwinie się próchnica.
Cień nad Raciborzem
Topola faktycznie nie jest drzewem wartościowym. Rośnie szybko i była sadzona w okresie powojennym, by jak najszybciej zazielenić miasto – opowiada pani Irena. Bez względu na to, jako leśnik, nie może przejść obojętnie nad tym, że drzewa są wycinane w środku okresu wegetacji. – Kto na to wydał zgodę? – dziwi się. – Teraz wszędzie wycina się drzewa. Topole na pl. Długosza dawały ludziom cień. Kazali je wyciąć w najgorsze upały – dodaje Czytelniczka. Zapewnia, że rozumie konieczność wycinki topól. Uważa jednak, że w ich miejsce zaraz powinny zostać nasadzone inne gatunki drzew. – Przycina się drzewa, ale nie zabezpiecza uciętych konarów. Są one wtedy bardziej podatne na choroby. Z tego powodu niebezpieczne dla ludzi mogą okazać się też młode okazy. Drzewa umierają. Racibórz razem z nimi – przyznaje ze smutkiem.
– Kto podjął taką kretyńską decyzję! – mówi zbulwersowana pani Jolanta na widok wycinki. Właśnie przechodziła przez pl. Długosza w towarzystwie starszej kobiety. Na widok sterczących kikutów przystanęły oburzone. – Co się w tym mieście dzieje?! Żeby tak kaleczyć zdrowe drzewa! To karygodne! – denerwują się obie panie. Zdaniem pani Jolanty kwestia bezpieczeństwa nie jest tu wytłumaczeniem, bo powinna być wzięta pod uwagę już wcześniej, zaś wycinka przeprowadzona na jesień lub wczesną wiosną. – Jeżeli już, to niech usuną całe drzewa, a nie zostawiają takie okaleczone kikuty. Wygląda to strasznie i żałośnie – twierdzi kobieta.
Maciej Piątek – Wydział Gospodarki Miejskiej UM w Raciborzu
O wycięcie topoli przy placu Długosza zawnioskował UM do Starostwa Powiatowego. Był to drzewostan przydrożny, który stanowił zagrożenie dla przebywających na placu ludzi. Drzewa były chore, widać wyraźne wypróchnienie ich pni, a przy zmieniających się warunkach pogodowych groziły wyłamaniem się gałęzi. Stanowiły zagrożenie bezpieczeństwa, a biorąc pod uwagę to, że na placu Długosza organizowane są imprezy masowe, nie było na co czekać. Wiemy, że termin wycięcia jest mało ciekawy,ale dalsze czekanie mogło być niebezpieczne. Rozumiem reakcje mieszkańców placu Długosza, to dla nich jest jak usunięcie czegoś ważnego z ich życia i nie chcą się z tym pogodzić. Każdy chce mieć coś zielonego w przestrzeni, którą zamieszkuje, a jeśli taka ilość zieleni znika w tak krótkim czasie, jest to aż 25 drzew, to ich reakcje są zrozumiałe. Jednak to nie może wpływać na nasze decyzje, jeśli chodzi o drzewa chore i zagrażające bezpieczeństwu, bo tylko takie ścinamy. Innych nie usuwamy. Na miejscu ściętych topoli nie przewiduje się nasadzenia innych drzew, bowiem mogłyby być one przeszkodą w realizacji planowanych przedsięwzięć. Istnieje projekt, by powstało tu centrum handlowe z podziemnym parkingiem i wówczas drzewa stanowiłyby tylko problem.
Dr Jan Duda – znany raciborski przyrodnik, m.in. dendrolog, geobotanik i ornitolog, pracownik Polskiej Akademii Nauk, współtwórca Arboretum Bramy Morawskiej w Oborze, autor szeregu specjalistycznych publikacji.
Włoskie topole wycięte na pl. Długosza to element obcy w naszym krajobrazie. Nie są przystosowane do naszego klimatu. Podczas zim gałęzie przemarzają i tworzą potem zagrożenie. Pielęgnacja jest bardzo kosztowna, a w przypadku tych na pl. Długosza bezsensowna, bo są to już egzemplarze chore. Dawno, jeszcze za czasów prezydentury Andrzeja Markowiaka, wnioskowałem, by je wyciąć. Gdyby wtedy mnie posłuchano, dziś mielibyśmy 10-15-letnie nowe nasadzenia. W tym sensie możemy nawet mówić o pewnym zaniedbaniu. Gdybym miał decydować o nowych nasadzeniach, to na pl. Długosza znalazłyby się rodzime gatunki liściaste, np. klony czy lipy. Najładniejszy byłby dąb, ale ma tą wadę, że długo rośnie. Ponadto wycięte topole na pewno nie komponowałyby się z nowym zagospodarowaniem terenu wokół fontann.
Andrzej Migus – komendant Straży Miejskiej w Raciborzu
Strażnicy odbierali zgłoszenia od mieszkańców, obawiających się spróchniałych konarów, które mogły być niebezpieczne dla ludzi i samochodów. Jednak to nie straż miejska była inicjatorem tej wycinki i nie została ona przeprowadzona z naszego nakazu, ponieważ nie mamy w tym przypadku mocy decyzyjnej.
Stanisław Borowik – strażak z PSP w Raciborzu, organizator Memoriału im. mł. kpt. A. Kaczyny i dh. A. Malinowskiego
Zbliżająca się impreza nie jest powodem wycinki drzew i nie mam z tym nic wspólnego. Topole nie przeszkadzały tyle lat, to i teraz nie stanowiłyby pod tym względem problemu. Prawdą jest jednak to, że drzewa te były już stare, stanowiły zagrożenie dla ludzi i stojących na pl. Długosza samochodów. Jako strażak niejednokrotnie brałem udział w akcji usuwania ułamanych konarów i widziałem zniszczenia, jakie czyniły zaparkowanym tam samochodom.
Sonda: Zapytaliśmy Czytelników, co sądzą o wycince drzew przy placu Długosza w Raciborzu
Jacek Wojtyś
Moim zdaniem dobrze, że drzewa ścięli. Topole są kruchym, łamliwym drzewem, które podczas wichury mogłyby uszkodzić stojące na parkingu auta lub zagrażać ludziom. Lepiej gdyby posadzono tutaj świerki, tuje.
Sabina Montak
Trochę żal tych drzew. Uważam, że ścięli je za bardzo, choć teraz może będą odrastać na boki, przez co będą jeszcze ładniejsze.
Dawid Wacławczyk
Moim zdaniem, jeśli plac Długosza nie doczeka się remontu lub przekształcenia i stanie się placem imprez, to ścięcie drzew jest dla bezpieczeństwa ludzi konieczne. Jeśli zostanie w jakiś sposób zabudowany, też będzie trzeba je ściąć. Ludzie przyzwyczaili się do topoli, ale nie są to ładne drzewa. Ich miejsce powinna zastąpić inna zieleń.
Bronisława Sinica
Jest mi szkoda drzew. Powinni ściąć, ale tylko te wyschnięte i chore, a tutaj obcięli za dużo gałęzi. Poza tym takie prace wykonuje się na wiosnę a nie latem. Młode, nowo posadzone drzewa z kolei niszczy młodzież.
Aleksandra Dik, (b.s)