Z humorem przez życie
Z życzeniami, kwiatami i kompletem pościeli, na której widnieje herb Raciborza przyjechały do państwa Hermanów wiceprezydent Ludmiła Nowacka i kierownik USC Beata Bańczyk. Joanna i Jan mimo upływającego czasu wciąż są uśmiechnięci, pogodni i czują się bardzo dobrze. Mogą liczyć na swoje dwie córki Jolę i Mariolę, z których jedna mieszka tuż obok nich. Poza tym doczekali się pięciorga wnucząt (3 wnuczek i 2 wnuków), z których czwórka studiuje w Krakowie. Dziadkowie są z nich bardzo dumni i wcale tego nie ukrywają.
Mają dużo wspomnień, wiele z nich dotyczy czasów wojny, gdy nie było łatwo, trzeba było walczyć i ukrywać się przed wrogiem. Miłość państwa Herman pamięta jeszcze czasy przedszkolne, ponieważ Joanna i Jan chodzili razem zarówno do przedszkola, jak i do szkoły. Oboje pochodzą z Brzezia i byli najstarszymi dziećmi w rodzinie. Ich życiowe historie są bardzo podobne i może to było dodatkowym atutem pozwalającym im tak długo przetrwać w miłości. Ojcowie ich brali udział w powstaniu, dlatego patriotyzm w ich rodzinnie jest bardzo silnie zakorzeniony. – Nasza mama jako mała dziewczynka malwała orły – mówią córki państwa Herman, którym życiowe drogi rodziców są dobrze znane. Pani Joanna przez 30 lat uczyła w szkole, a pan Jan przepracował 50 lat w Zakładach Elektrochemicznych Ema-Brzezie w zaopatrzeniu.
Jaka jest ich recepta na miłość? – Przede wszystkim poczucie humoru i duży optymizm – stwierdzają oboje. – Mąż zawsze był bardzo pracowity i łagodny – chwali pana Jana żona. – Mamie się udało. Tak zawsze powtarza tato – śmieją się córki.
(JaGA)