IV Raciborski Festiwal Podróżniczy „wiatraki”
Żywiołak i dikanda dali czadu
Raciborski Festiwal Podróżniczy „Wiatraki” nie ograniczył się do zdjęć, opowieści i filmów górskich. Wśród atrakcji oddziałujących szczególnie na zmysł słuchu niesamowitym przeżyciem były zaproponowane koncerty.
W piątkowy wieczór wystąpił zespół Żywiołak, określający swoją muzykę mianem „bio-metalu”. Specjalizuje się w starosłowiańskiej mitologii, wydobywa na powierzchnię nasze dawne mity i legendy, ożywia diabły, strzygi i topielice… Zbyszek Hołdys powiedział o tej grupie: – Kiedy gra Żywiołak, burzą się mury i pękają ściany. Organizatorzy dodali: – ...i to nie tylko te fizyczne, a uczestnicy mieli okazję przekonać się o prawdziwości tego stwierdzenia. Skład zespołu to: Iza Byra, Anucha Piotrowska, Robert Jaworski, Robert Wasilewski i Maciej Dymek. Słowo Żywiołak nie ma znaczenia dosłownego i nie opisuje żadnej konkretnej mitycznej postaci. Jest ono grą słów, jakich wiele znaleźć można we współczesnej „słowianizującej” literaturze, w „bestiariuszu” polskiej edycji gier RPG, w poezji Bolesława Leśmiana czy Grzegorza Żaka.
Natomiast w sobotę przybyłych bawiła grupa szczecińsko-zakopiańska – Dikanda – reprezentująca własny styl i oryginalne brzmienie. Widzowie mieli okazję przekonać się, że ich muzyka stanowi połączenie fascynacji kulturą Orientu, folklorem bałkańskim – macedońskim i cygańskim. W skład zespołu wchodzą: Ania Witczak (śpiew, akordeon), Kasia Dziobak (skrzypce, śpiew), Daniel Kaczmarczyk (bębny), Piotr Rejdak (gitara) i Grzegorz Kolbrecki (kontrabas). Dikanda to słowo, które w jednym z afrykańskich dialektów oznacza rodzinę, co oddaje ducha zespołu. Cechą charakterystyczną ich stylu jest tworzenie nowych słów i znaczeń w komponowanych przez siebie utworach, a także wykorzystywanie rzadko spotykanych instrumentów. – Koncerty Dikandy to niepowtarzalna podróż po muzyce świata, żywiołowe spotkanie pełne energii, charyzmy, prawdziwych emocji, radości i wzruszenia zarówno dla publiczności, jak i samego zespołu – komentują organizatorzy imprezy.
Na obu koncertach publiczność dopisała i bawiła się, tańcząc i śpiewając.
(JaGA)
#nowastrona#
Racibórz na trzy dni stał się prawdziwą Mekką polskich podróżników
Już po raz czwarty w raciborskim Domu Kultury „Strzecha” w październikowy weekend zaroiło się od podróżników i wielbicieli podróży. Zainteresowani zapoznali się z ciekawymi miejscami, które można odwiedzić i zobaczyć, podróżując po całym świecie.
Przybyli goście mieli dużo na ten temat do powiedzenia, ciekawie opowiadali o swoich podróżniczych historiach i prezentowali slajdowiska, które pozwoliły przenieść się słuchaczom do magicznych przestrzeni.
Zakątki Afryki, Tybet, okolice 7 kontynentów szczególnie związane z polskimi odkrywcami, pasmo gór Tibesti, Tepui, góry mieszczące się na wszystkich kontynentach i wielu wyspach, Mongolia, Grenlandia to tylko niektóre z niesamowitych miejsc na świecie, które przybyli do „Strzechy” mieli okazję chociaż wirtualnie odwiedzić.
Osobowości świata podróżniczego
O swoich wyprawach i związanych z nimi przygodach opowiedzieli: Marcin Sienko, Arun Milcarz, Marek Kalmus, Kamil Michnol, Michał Kochańczyk, Piotr Opacian, Andrzej Urbanik, Dominik Bac, Sławomir Skalmierski, Jacek Wacławski, Rafał i Magda Stempscy. Wśród przybyłych gości byli: laureaci i zdobywcy statuetek Kolosa w kategorii „Podróże”, tybetolog, kajakarze, żeglarze oraz guru polskich globtroterów. Powyższa wyliczanka świadczy o tym, że do Raciborza zjechały wybitne osobowości polskiego świata podróżniczego.
W jaki sposób doszło do tego, że goście zainteresowali się podróżowaniem? Ich inspiracje są różnorodne: – Defoe jest winien tej mojej fascynacji. „Robinson Cruzoe” był pierwszą, samodzielnie przeczytaną przeze mnie książką i tak zrodziła się moja pasja – wyjaśnił Andrzej Urbanik.
Poza wystąpieniami znanych polskich obieżyświatów uczestnicy imprezy mogli wziąć udział w maratonie filmów górskich i w Wyścigu slajdów podróżniczych.
Coś dla uczniów
Bardzo dużą popularnością cieszył się cykl szkolny. – Zainteresowanie było ogromne, nawet szkoła z Kędzierzyna przyjechała. Musieliśmy zorganizować dodatkowe grupy – mówi Dawid Wacławczyk. W piątkowy poranek Marcin Sienko, „Łowca zaćmień” zaprezentował efekty swojej pracy polegającej na dokumentowaniu zaćmień słońca i księżyca, a Arun Milcarz opowiedział o Afrykańskim Maratonie, czyli samotnej przeprawie przez Afrykę w trudnych warunkach, z wykorzystaniem minimum środków pieniężnych.
Sukces osiągnięty
Organizatorzy z zadowoleniem wypowiadają się o imprezie: – W tym roku był pełny profesjonalizm, osiągnęliśmy poziom, o którym marzyliśmy. Na slajdowiskach sala była pełna, a na koncertach pękała w szwach. Wiele osób było spoza Raciborza, nawet z tak odległych miejscowości jak Toruń czy Rzeszów. Teraz należy zastanowić się, co zrobić, by impreza nadal się rozwijała – podsumowuje Dawid
Wacławczyk.
(JaGA)