Lepiej być „na swoim”
Własną firmę założył w 1999 r. Na początku miał świadczyć usługi transportowe, sprzedawać pasze i artykuły budowlane. Z czasem asortyment się powiększał. – Wcześniej trzy razy byłem na robocie w Niemczech. Uważam, że to jest wyzysk, tym bardziej jak się nie zna języka. Do tego dochodzi rozłąka z rodziną. Dlatego jestem zdania, że lepiej mieć mniej, ale być na swoim, tu na miejscu – mówi Alojzy Ficoń.
Początki były trudne. Kiedy znalazło się odpowiednie miejsce, w Turzu na terenie byłego kółka rolniczego, zaczęło się bieganie po urzędach. – Po dwóch miesiącach byłem zrezygnowany. Nie znałem ludzi, mieszkam
30 km stąd. Musiałem do nich dotrzeć przez ogłoszenia, odwiedzanie ich. Pytałem, czego potrzebują. Każdy coś zamawiał i tak się to rozkręcało. Dziś mamy pasze, nawozy, materiał siewny, opał, oleje, budowlankę – wszystko, o co ludzie pytają. Skupujemy też złom – mówi przedsiębiorca. Jak podkreśla, dużo zawdzięcza żonie Aldonie. – To ona wprowadziła do biura komputer, nawiązała przez Internet kontakty z nowymi klientami. Pomaga mi też rozwozić towar – chwali żonę pan Alojzy.
Dziś Ficoniowie działają na terenie trzech gmin: Kuźni, Rudnika i Cisku. W planach mają znalezienie nowego, większego terenu. Trochę się obawiają, że z powodu złych czasów dla rolników, ci ostatni powoli się wykruszają. – Sam jestem rolnikiem i wiem, jak jest ciężko – twierdzi Alojzy Ficoń. Młodym przedsiębiorcom radzi, aby byli odważni, ale jednocześnie ostrożni w zaciąganiu nieprzemyślanych kredytów. – Wielu znajomych, którzy jeżdżą za granicę namawiam, aby, jeśli mają okazję, tutaj coś zaczęli. Być może kiedyś mi za to podziękują, choć wiadomo, że są to inne, dużo mniejsze pieniądze – zapewnia przedsiębiorca.
(e.Ż)