Spróbują się dogadać
Rozwiązania szukano podczas spotkania, które odbyło się, 30 stycznia, w Urzędzie Gminy. Uczestniczyli w nim poszkodowani rolnicy, przedstawiciele Śląskiej Izby Rolniczej, kół łowieckich oraz Nadleśnictwa Rudy Raciborskie.
– Zdaję sobie sprawę, że nie da się wyeliminować szkód, ale może uda się ograniczyć straty – mówił na początku Kazimierz Lach, szef Izby Rolniczej w Raciborzu. Spotkanie dotyczyło głównie szkód wyrządzanych na użytkach zielonych. – Łąki są najważniejsze. Nie mówimy już o ziemniakach czy zbożach. Nie chcemy waszych pieniędzy, odszkodowań. Chcemy tylko spokoju – mówił jeden z rolników z Babic. Użytki zielone są ważne jako baza pokarmowa krów. Szacuje się, że dla jednej krowy potrzeba ok. 30 arów pastwisk. – Jeżeli rolnik nie będzie miał paszy, będzie musiał ograniczyć liczbę krów, a co się z tym wiąże ograniczyć też kwotę mleczną – tłumaczył Lach. – Jeżeli nic nie zrobimy, szkody będą się powiększać, a istnienie gospodarstw stanie pod znakiem zapytania – argumentował.
Roman Włodarz, prezes Śląskiej Izby Rolniczej, podkreślił, że anomalie pogodowe w ostatnich latach wpłynęły na ogromny przyrost populacji zwierząt w lasach. – Ponadto, w miarę jak rosną ceny artykułów rolniczych, rośnie zainteresowanie rolników odszkodowaniami za wyrządzone szkody. To się będzie pogłębiać. Rolnicy coraz częściej zgłaszają szkody, są dociekliwi. Jeśliby wszyscy zaczęli walczyć o swoje prawa, koła łowieckie nie wytrzymają ciężaru odszkodowań – twierdzi prezes Włodarz, apelując, aby problem potraktować poważnie.
Rolnicy są zdania, że jedynym wyjściem byłoby zwiększenie limitu odstrzału zwierzyny. – To jest tragedia. Mamy tu wylęgarnię dzików. Albo będziemy hodować bydło, albo państwo będzie rozwijać hodowlę dzików. Tak dalej nie może być – oburzał się jeden z rolników. Z kolei inny zarzucił myśliwym, że w paśnikach są pustki, co też wpływa na duże straty. Myśliwi tłumaczyli się, że plany w zakresie dokarmiania i odstrzału zwierzyny są skrupulatnie realizowane. Zwracali też uwagę na to, że największa ekspansja zwierząt na polach występuje w okresie zbioru jagód i grzybów. – Kiedy zwierzyna nie ma spokoju w lesie, bo są tam tysiące ludzi, wychodzi w pole – mówił Ryszard Paszenda, myśliwy z Rybnika. – A kto w nocy chodzi na grzyby? Przecież one nocą całymi stadami wychodzą – dziwili się rolnicy. Nie przekonał ich też fakt, że zwiększył się limit odstrzału – obecnie w kole łowieckim Odyniec wynosi on 20 dzików. – Powinniście ich odstrzelić 200, a nie 20 – dało się słyszeć głosy z sali.
Ostatecznie ustalono, że koła łowieckie postarają się zwiększyć odstrzał dzików. Mają być też kontynuowane negocjacje w sprawie zwiększenia odszkodowania do co najmniej 45 zł za 1 zniszczony ar.
Robert Pabian, koło łowieckie Odyniec
Plan odstrzału jest realizowany. Ponadto w ostatnim 10-leciu aż 5-krotnie się zwiększył. Zwiększyło się też pogłowie zwierzyny. Dlatego będziemy dążyć do zwiększenia limitu odstrzału dzików. Jednak gmina nie jest zamkniętą, ogrodzoną wyspą i obojętnie ile dzików odstrzelimy, napłyną nowe z sąsiedztwa. Organizujemy też dyżury myśliwych na ambonach.
Jerzy Czech, rolnik z Babic
Doszliśmy do konkretów. Zaproponowano nam odszkodowanie w wysokości 11 zł/1 ar zniszczenia. Wg moich obliczeń należałoby nam się 44 zł/1 ar, ale obecni na spotkaniu nie byli władni, żeby to zaakceptować. Mamy się jeszcze raz spotkać i ustalić to. Jesteśmy zadowoleni, bo pojawiła się dobra wola. Już nie jesteśmy lekceważeni. My zrozumieliśmy myśliwych, a oni nas. Wszystko jest na dobrej drodze i mocno wierzę, że jakoś rozwiążemy ten problem.
(e.Ż)