Za parę lat w nowej remizie
Do akcji wyjeżdżali ponad 100 razy w 2006 roku i 79 w ubiegłym.
Roland Kotula jest tu prezesem od 1996 roku. – Obecna straż to już nie tylko gaszenie pożarów, ale i ratownictwo wodne, techniczne oraz drogowe czy np. usuwanie skutków katastrof budowlanych. Potrzeby rosną, sprzętu przybywa i nie mieścimy się z nim w remizie. To budynek z 1903 roku. Na początku pracowali tu policmajster z urzędnikiem. Po tamtych czasach pozostała jeszcze „koza”, czyli pomieszczenie, gdzie zamykano przestępców. W latach 70-tych budynek wyremontowano i rozbudowano do obecnych rozmiarów. – Jego stan można ocenić jako średni. Bieżące remonty robimy sami – mówi.
Posiadają trzy samochody: stara z 87 roku (średni gaśniczy), mercedesa z 1983 roku (ratowniczo-gaśniczy) i osobową ładę z 2005 roku. Ledwie mieszczą się z nimi w swoim budynku.
Razem z młodzieżą w Markowicach jest 74 członków OSP – 40 uprawnionych do udziału w akcjach, w wieku od 18 do 60 lat, z dominacją osób między 20 a 40 lat. Ze strażaków biorących udział w akcjach najbardziej wiekowy jest Stanisław Mroczka – kierowca, ale najstarszy (już po 70-tce) jest Eryk Kelner, długoletni naczelnik tego OSP.
W tym roku markowicka OSP otrzyma pierwsze środki na budowę nowej remizy. Stanie nieopodal obecnej remizy. Według wstępnej koncepcji będzie to budynek piętrowy o wymiarach 27 na 17 metrów. Parter zajmą: warsztat, 3 garaże na duże pojazdy i jeden na mniejszy, zaplecze sanitarne i magazyn; u góry powstanie świetlica. Potrzebna będzie też wieża do suszenia węży. – Jeśli ich nie suszymy, to się „odparzają” i niszczą – wyjaśnia Kotula. Ile potrwa przeprowadzka na nowe miejsce? – Optymistycznie zakładamy trzy lata, choć urzędnicy mówią nawet o pięciu. Konieczne będzie pozyskanie środków z Unii Europejskiej – twierdzi prezes OSP.
Ochotnicza Straż Pożarna w Raciborzu-Markowicach jest organizacją pożytku publicznego (KRS 0000168932). Dzięki temu już w ubiegłym roku udało się pozyskać pieniądze, które przeznaczono na wdrożenie systemu selektywnego alarmowania z terminalem GSM. Działa już ponad pół roku. – Jeśłi ktoś nie usłyszy syreny, to na komórkę dostanie sygnał alarmowy. Dzięki temu skrócił się czas, w jakim reagujemy na wezwanie do akcji ratowniczych – objaśnia prezes Kotula. Markowiczanie przekazują swój sprzęt OSP Miedonia czy strażakom ze Strzybnika? – Pomagamy słabiej wyposażonym jednostkom, gdy mamy czegoś w nadmiarze – wyjaśnia R. Kotula.
Mariusz Weidner