Czego boi się starosta?
Chcemy dobrej ziemi i blisko
Rolnicy z Bieńkowic chcą godziwej rekompensaty za swoje grunty, które muszą oddać pod budowę zbiornika Racibórz
Władze gminne i powiatowe zapewniają, że stoją za nimi murem, ale konkretnych rozwiązań na razie brak.
7 lutego w Urzędzie Gminy w Krzyżanowicach odbyło się kolejne spotkanie w tej sprawie. Uczestniczyli w nim członkowie Stowarzyszenia Obrońców Rolników Bieńkowic przed Wywłaszczeniem, władze gminy i powiatu oraz RZGW. Starosta Adam Hajduk nie zgodził się na udział mediów w spotkaniu. Kiedy zorientował się, że w sali jest nasza dziennikarka, wyprosił ją za drzwi, mówiąc, że prasa podaje nieprawdziwe informacje. Rolników zapewnił, że czynione są starania, aby uzyskali za 1 ha wywłaszczonego gruntu 2 ha. – Na dziś dysponujemy areałem zamiennym o powierzchni 325 ha. Są to ziemie położone w różnych miejscach: Borucinie, Bojanowie, Tworkowie, Rudniku, Czerwięcicach – poinformował. Dodał, że niektóre są obciążone dzierżawami. Zapowiedział też, że wstrzymanie procesu wywłaszczenia nie wchodzi w grę.
Rolników interesowało m.in. gdzie otrzymają grunty zamienne i jakiej wartości. Niepokoiło ich też, że ziemia będzie mocno rozdrobniona. – To się powinno odbywać kompleksowo. Nie możemy mieć 2 ha tu, 2 ha tam. Nikt nie chce się rozdrabniać. Rolnictwo zmierza do tego, żeby scalać grunty – stwierdził jeden z nich. Spotkanie nie rozproszyło ich obaw. – To jest kpina. Rzucili nam jakiś ochłap na haczyk, zaproponowali najgorsze grunty, których nie chce uprawiać Agromax. Poza tym są one za daleko. Kto będzie jeździł na pole z Bieńkowic do Czerwięcic? Zobaczymy, co przyniesie następne spotkanie. Jeśli nic się nie zmieni, wkroczymy na drogę administracyjną – mówił inny rozgoryczony rolnik.
Prawnik jednego z wywłaszczanych rolników uważa, że problem leży w tym, że gmina nie uchwaliła planu zagospodarowania przestrzennego na terenie zbiornika. – Efekt jest taki, że traktuje się go jako teren rolny, a rolnicy mają dostać niewielkie odszkodowania. Brakuje tu wsparcia samorządu. Proponowane odszkodowanie wynosi 2,70-3,70 zł/m kw., przy terenach inwestycyjnych byłaby to kwota 20 zł/ m kw. – mówi prawnik. – To jest gra na zwłokę, rolników traktuje się niepoważnie, grają z nami w kotka i myszkę – dodaje jego klient, rolnik z Bieńkowic.
Wójt Leonard Fulneczek zapewnia, że gmina będzie wspierać stowarzyszenie. – Uważam, że rolnicy powinni otrzymać grunty zamienne w miejscach, jakie sami wskazują. To jest ziemia państwa i oni również mają do niej prawo. Gmina na pewno będzie ich wspierać – podkreślił.
Adam Hajduk – starosta raciborski
Wyprosiłem dziennikarkę, bo od początku zastrzegałem, że spotkanie odbędzie się bez mediów, po to, żeby nie było żadnych wystąpień pod publikę. Nie mamy nic do ukrycia. Do starosty trafił wniosek RZGW o wywłaszczenie rolników z blisko 180 ha. Musimy jako powiat przeprowadzić odpowiednią procedurę. Z naszych szacunków wynika, że grunt, jaki mają stracić rolnicy pod zbiornik, jest dwukrotnie więcej wart od proponowanego im w zamian. Popieramy więc ich postulat, żeby rekompensować ziemię w stosunku 2 do 1, czyli ich hektar w zamian za 2 ha od państwa. Co więcej, chcemy też, by wszyscy otrzymali ziemię za ziemię, a nie hektar ziemi i rekompensatę pieniężną za drugi hektar. Działamy więc w ich interesie. Po naszych rozmowach z Agencją Nieruchomości Rolnych w Opolu okazało się, że możemy zaproponować rolnikom 320 ha gruntów zamiennych, m.in. w gminie Rudnik. Rolnicy tego nie akceptują, bo chcą mieć ziemię blisko domów. Obecny na spotkaniu pełnomocnik wojewody ds. budowy zbiornika obiecał im, że dostaną grunty takie, jakie chcą. To konkretny efekt. Będziemy teraz egzekwować od wojewody złożoną obietnicę.
Tadeusz Gurbierz – radca prawny reprezentujący Stowarzyszenie Obrońców Rolników z Bieńkowic
Rolnicy muszą dostać kompleksy w pobliżu miejsca zamieszkania i gospodarowania. Starosta powiedział, że spróbuje to załatwić. Łaski nie robi. Przepisy formalno-prawne są po stronie ludzi wywłaszczanych. Prawo własności jest wyższe niż prawo dzierżawy. Mamy po swojej stronie byłego wojewodę, posłów. Gdyby to nie było do załatwienia, to bym się tego nie podejmował.
Jan Sztuka – przewodniczący Stowarzyszenia Obrońców Rolników
Na razie nam oferują to, co było, czyli grunty odległe, które nas nie zadowalają. Nam chodzi o grunty lokalne. Te najbliższe, w Bieńkowicach i okolicy. A starosta zaproponował nam ziemię w Czerwięcicach, Roszkowie, Rudniku, gdzie jest zbyt daleki dojazd. Wierzę, że uda się w końcu dojść do porozumienia, bo inaczej grozi mi bankructwo.
Andrzej Szczeponek – pełnomocnik wojewody śląskiego ds. budowy zbiornika
Dzisiaj powiedzieliśmy sobie parę konkretnych rzeczy, ustaliliśmy najbliższe ruchy. Chodziło głównie o przygotowanie rozmowy wojewody z Agencją Nieruchomości Rolnych, żeby było wiadomo, o które grunty chodzi, co jest sporne, co trzeba załatwić. Teraz będziemy rozmawiać z Agencją. Jestem przekonany, że uda się zagwarantować rolnikom grunty, które będą ich satysfakcjonowały. Na pewno nie będzie to proste, ale jest to sprawa do załatwienia.
(e.Ż)