W pole taniej
Przy tym ostatnim zadaniu plany zakładały budowę suszarni osadów, które potem miały trafić do spalarni. – Bardzo drogie jest nie tylko wzniesienie suszarni, ale i jej eksploatacja – mówi wiceprezydent Wojciech Krzyżek. Miasto, chcąc zaoszczędzić na całym programie, który okazał się znacznie kosztowniejszy niż pierwotnie zakładano (ze 100 nakłady wzrosły już do ponad 150 mln zł), zaczęło się zastanawiać nad innym sposobem wykorzystania osadów. – Zostały przebadane i wyszło, że spełniają normy pozwalające na ich wykorzystanie w rolnictwie. ZWiK ma 3-letnią umowę z odbiorcą, który będzie je rozwoził na pola – dodaje wiceprezydent. Bruksela już zaakceptowała zmianę sposobu zagospodarowania osadów. Teraz magistrat walczy, by utrzymać unijną dotację.
Na dodatek firma, która wygrała przetarg na opracowanie dokumentacji technicznej, spóźnia się z dostarczeniem materiałów, bez których nie można ogłosić przetargu na wyłonienie wykonawcy. – Po naszych ponagleniach i groźbie zerwania kontraktu oraz skierowania sprawy do sądu otrzymaliśmy deklarację wykonania zamówienia – zapewnia W. Krzyżek.
(waw)