Pracowni nie będzie
Propozycję utworzenia sali komputerowej w ramach programu Centrum Kształcenia na Odległość, finansowanego przez MEN, otrzymał ks. Jan Rosiek, dyrektor Zespołu Klasztorno-Pałacowego. Jednak ze względu na brak warunków i miejsca, zaproponował, żeby projektem zajęła się inna instytucja.
Zgodzili się działacze z miejscowego LKS-u, którzy dysponują ponadto odpowiednim lokalem. Oni też zajęli się dokumentacją, która była gotowa w terminie, czyli przed końcem stycznia. – Mamy pomieszczenie dzierżawione z Urzędu Miejskiego. Jest to świetlica klubowa spełniająca wszystkie warunki typu metraż, dostęp dla osób niepełnosprawnych itp. – mówi Roman Wilk, skarbnik LKS Buk Rudy. – Pomieszczenie było niedawno remontowane, wystarczyło tylko założyć alarm i drzwi antywłamaniowe, byliśmy pewni, że gmina się zgodzi – dodaje.
W grę wchodziła pracownia z 10 komputerami, laptopem, faksem, drukarką i 50 programów komputerowych. Miała być finansowana przez MEN przez pięć miesięcy, potem koszty jej prowadzenia miała ponosić gmina. Ta jednak nie wyraziła zgody.
– Przyjęliśmy zasadę, że staramy się najpierw zabezpieczyć dostęp do Internetu i wyposażyć w pracownię komputerową te sołectwa, w których placówki oświatowe już nie funkcjonują i nie ma dostępu do komputerów – wyjaśnia burmistrz Rita Serafin. – Dlatego zostały wyposażone Jankowice, wspieramy OSP Siedliska, pozyskaliśmy pracownię w Turzu, planujemy też w Rudzie Kozielskiej i Rudzie. Niezależnie od tego, z którego kanału program jest realizowany, to wymaga podpisania umowy pomiędzy gminą i podmiotem, który daje dostęp do komputerów. LKS Buk nie mógł podpisać takiej umowy, ponieważ dzierżawi pomieszczenie, musielibyśmy „zabrać” powierzchnię oddaną wcześniej do dyspozycji klubowi sportowemu – dodaje burmistrz.
Działaczy LKS nie przekonują te wyjaśnienia. – Z pracowni mieli korzystać dorośli. W szkole jest to niemożliwe, gdyż funkcjonuje ona w określonych godzinach. Większość osób, która jeszcze nie miała okazji zaznajomić się z Internetem na pewno chętnie by przyszła. Szkoda, że z tego nie skorzystano, bo nie wiadomo, kiedy nadarzy się następna okazja – żałuje Roman Wilk. Dodaje, że rzekome przeszkody prawne można było łatwo pokonać, dokonując stosownego aneksu w umowie. – To żaden problem, zabrakło tylko dobrej woli ze strony gminy – dodaje.
Zdziwiony taką decyzją jest również radny Adrian Lepiarczyk. – Pojawiła się okazja, żeby centrum powstało w Rudach i szkoda, że tak się nie stało. Tym bardziej, że obchodzimy w tym roku 750-lecie Rud. Można było to połączyć. Z pracowni korzystałaby cała wieś, nie tylko jednostki. Czy te 5 tys. zł na rok, które trzeba by przeznaczyć na jej utrzymanie to aż tak dużo? – pyta ze zdziwieniem.
(e.Ż)