Zaklinanie czasu
To się nie powinno zdarzyć.A jednak... Mimo dwóch źródeł zasilania, 26 marca, szpital stanął, bo w kranach zabrakło wody. Liczono się z możliwością ewakuacji części pacjentów.
Szpital przy ul. Gamowskiej ma dwa źródła zasilania – główne w sąsiedztwie lecznicy oraz awaryjne przy ul. Cegielnianej.
– Około godz. 14.40 prywatna firma prowadząca prace przy Cegielnianej uszkodziła wodociąg. Pojechała tam nasza ekipa i usłyszała deklarację, że sprawcy usterki sami ją usuną – mówi Maciej Basista z ZWiK Racibórz. Jak się okazało, firma nie naprawiła uszkodzonej sieci, a na dodatek o 22.00 nastąpiła awaria na głównym zasilaniu przy ul. Gamowskiej. Wodociągi powiadomiły szpital, że zostaną odcięte dostawy. Około 23.00 lecznica była już bez wody.
Rankiem 27 marca sytuacja była kryzysowa. Dyrekcja szpitala powiadomiła więc starostę, a ten natychmiast interweniował u prezydenta, któremu podlegają wodociągi. Odwołano zaplanowane na rano zabiegi, w tym w stacji dializ. Około 10.00 dostawy zostały już przywrócone. Szpital zaczął normalnie działać. Problem jednak pozostał.
– Mamy umowę z ZWiK na dostawę z dwóch ujęć, tak by do podobnej sytuacji nigdy nie doszło. To po prostu nie powinno się zdarzyć – powiedział nam dyrektor szpitala Ryszard Rudnik. Można sobie łatwo wyobrazić możliwe kłopoty, gdyby wody nie było dłużej. Dyrektor przyznaje, że szukano już innych szpitali, gdzie mogliby trafić chorzy, m.in. wymagający dializowania. Na szczęście nie było żadnego nagłego przypadku. Nie było też pilnych zabiegów. – Większość przesunęła się tylko w czasie – dodaje dyrektor Rudnik.
– Mamy umowę z ZWiK na dostawę z dwóch ujęć, tak by do podobnej sytuacji nigdy nie doszło. To po prostu nie powinno się zdarzyć – powiedział nam dyrektor szpitala Ryszard Rudnik. Można sobie łatwo wyobrazić możliwe kłopoty, gdyby wody nie było dłużej. Dyrektor przyznaje, że szukano już innych szpitali, gdzie mogliby trafić chorzy, m.in. wymagający dializowania. Na szczęście nie było żadnego nagłego przypadku. Nie było też pilnych zabiegów. – Większość przesunęła się tylko w czasie – dodaje dyrektor Rudnik.
Mimo to w lecznicy mówią o stratach. Przerwa w dopływie i jego ponowne uruchomienie wymaga m.in. odkażenia instalacji. Do zabiegów stawili się zakontraktowani lekarze, którym trzeba zapłacić, choć nie wykonano kontraktu. O kwotach dyrekcja nie chce na razie mówić. – Będzie to przedmiotem wewnętrznych rozmów z ZWiK – słyszymy w dyrekcji.
Wodociągi też wyjaśniają sprawę. – Ustalamy, dlaczego firma, mimo deklaracji, nie usunęła usterki przy Cegielnianej. Czekamy na wyjaśnienia – kończy Maciej Basista.
Grzegorz Wawoczny