Odnajdę WAS
W roku 1996 trójka rodzeństwa – Żaneta, Dawid i Adam – trafiła do pszczyńskiego domu dziecka. Ich rodzice zostali skazani na wyrok dziesięciu lat więzienia za włamanie do mieszkania, w czasie którego zamordowali starszą kobietę. Dzieci przebywały razem w placówce do 2000 roku, kiedy to Dawid i Żaneta zostali adoptowani przez rodzinę zastępczą z Danii. Chłopak wytrzymał za granicą tylko 9 miesięcy i rwany tęsknotą uciekł do Polski do brata, który pozostał w Pszczynie. Od tamtej chwili ich kontakt z Żanetą się urwał. I choć rodzina zastępcza obiecywała rodzeństwu wzajemne odwiedziny raz w miesiącu, to siostra Dawida pojawiła się w Polsce ledwie dwa razy, później zostały już tylko telefony i listy. Z czasem zabrakło nawet tego.
Nikt nie pojawił się w odpowiednim momencie, kiedy Dawid zaczął mieć problemy z prawem. Zaczął sprawiać problemy wychowawcze, wagarować, kraść. W końcu w 2005 roku trafił do Zakładu Poprawczego w Raciborzu. Adam pozostał w domu dziecka. Co się działo z Żanetą? – Żaden z nich tego nie wiedział. Zostali porozrzucani jak liście jesiennym wiatrem. Od tej chwili byli zdani jedynie na siebie, bez tego, co było dla nich jedyne i najważniejsze w życiu. Bez siebie nawzajem.
Jednak Żaneta nie poddała się. W 2002 roku powróciła do Polski razem ze swoimi adopcyjnymi rodzicami. Początkowo mieszkała w Świnoujściu, by w 2006 roku przeprowadzić się na drugi koniec Polski, do Bielska-Białej. Wtedy też zaczęła rozpaczliwe poszukiwać tych, których mimo czasu i odległości zachowała w szczególnym miejscu. Tam, gdzie miejsce rodzeństwa. W sercu.
Szukała w Jastrzębiu, domyślając się, że właśnie tam mogą przebywać bracia. Po bezowocnych próbach i staraniach odważyła się wreszcie zadzwonić do domu dziecka i spytała o rodzeństwo. Tam otrzymała numer telefonu do Adama, który w 2006 roku jako dorosły opuścił placówkę i zamieszkał w Pszczynie. To on przekazał wiadomość Dawidowi. Teraz nie było już przeszkód, żeby cała trójka się spotkała.
Kiedy pociąg wjechał na stację w Pszczynie, Dawid poczuł lęk. Oto za chwilę ujrzy swoją siostrę. Jak wygląda? Czy ją pozna? Jak się zachować? Co powiedzieć? To przecież jego siostra, a była dla niego niemal obcą osobą. Kiedy wysiadła z pociągu, Dawid jej nie poznał, wskazał mu ją dopiero brat. Ogromny bukiet trafił do jej rąk. Była zaskoczona i tak samo bezradna wobec całej sytuacji. Na twarzy rodzeństwa pojawiły się łzy.
Spędzili cały dzień rozmawiając ze sobą, śmiejąc się i wspominając. Podzielili się ze sobą swoją ośmioletnią przeszłością, a także przyszłością, planami i marzeniami. Kiedy się żegnali, znów polały się łzy. Teraz jednak wiedzieli już, że nic i nikt nie stanie im na drodze. To długie rozstanie ich umocniło.
Dawid długo wpatrywał się w odjeżdżający pociąg. Patrzę dziś na niego. Stoi oparty o ścianę w korytarzu. Zamyślony. Niemal nieobecny. Czy w pamięci przywołuje obraz odjeżdżającego pociągu? Jestem pewien, że nie. On znów tęskni. W czerwcu Dawid opuści zakład poprawczy i już wie, że będzie mógł liczyć na brata i siostrę w tych trudnych, pierwszych dniach.
Grzegorz Zuber
O spotkaniu rodzeństwa dowiedzieliśmy się od wicedyrektora zakładu poprawczego Andrzeja Tomczyka. Na jego prośbę publikujemy powyżej tekst o tym wydarzeniu, napisany przez jednego z wychowanków placówki. Główni bohaterowie wyrazili zgodę na publikację swojego wizerunku.