Zła pogoda dla Mieszka
– Stale rosnąca sprzedaż krajowa nie jest już w stanie zrekompensować strat w eksporcie – przyznaje Marek Moczulski, prezes Mieszka. Jeszcze w tamtym roku plany zakładały, że eksport będzie dynamicznie piął się w górę (firma zdobyła nawet tytuł Wybitnego Eksportera Roku 2007), ale nagłe załamanie dolara mocno je zweryfikowało. – Byłem niedawno w Chicago. Okazało się, że już 50 tys. naszych rodaków wróciło do Polski, bo w USA nie opłaca się pracować. Kurczy się więc klientela na polskie wyroby. Dla Amerykanów, którzy czują w portfelach spadek wartości dolara, stają się z dnia na dzień coraz droższe – dodaje prezes Moczulski.
Rosnące szaleńczo koszty surowców spowodowały, że cała branża cukiernicza w Polsce musiała podnieść ceny swoich produktów, by zachować odpowiednie marże, czyli opłacalność produkcji. Okazało się też, że jest wyjątkowo nieodporna na zjawiska klimatyczne. Długie, ciepłe okresy sprawiają, że spada sprzedaż najbardziej zyskownych wyrobów czekoladowych. Przy długich upałach źle sprzedają się nawet żelki i karmelki, bo ludzie chcą tylko pić. – Jeśli w tym roku upały będą długie, to mamy kłopoty – martwi się prezes Mieszka.
Mimo wielu niesprzyjających zjawisk, raciborski producent słodyczy zakończył 2007 r. bardzo dobrym wynikiem. Sprzedaż wyrobów oszacowano na 216,6 mln zł (194,6 mln zł w 2007 r.). Spółka zarobiła na czysto 3,3 mln zł (2,3 mln zł w 2007 r.). Była w stanie zwiększyć wynagrodzenie, ale jednocześnie polepszyła się wydajność pracowników. Do bezpiecznego poziomu sprowadziła swoje zobowiązania. Zawojowała rynek kilkoma nowościami, a na ten rok szykuje kolejne. Wkrótce w sprzedaży znajdą się np. nowe żelki (zozole hello żelo) i gumy. – W sumie zaoferujemy kilkanaście nowości, w tym oczywiście z galanterii czekoladowej – zapowiada prezes.
Zarząd nie chce ogłosić prognoz finansowych na 2008 r., ale nie kryje, że celem jest znów znaczący wzrost sprzedaży i zysku netto. Powodzenie zależy od kursu złotówki. Jej dalsze umacnianie może wyeliminować polskie firmy z rynków zachodnich. Mieszko nie myśli o ekspansji na Wschód, głównie do Rosji. – To mit. Ten rynek jest bardzo trudny. Wolimy się skupić na umacnianiu pozycji w Polsce – twierdzi M. Moczulski.
Otwarta pozostaje sprawa konsolidacji w branży. Nie jest tajemnicą, że Mieszko ma za duże moce produkcyjne. Szuka więc firmy, którą mógłby przejąć i wspólnie powiększyć udziały w rynku mające zaowocować nie tylko wzrostem sprzedaży, ale i oszczędnościami. Grupa kapitałowa ma lepszą pozycję przetargową przy zakupie surowców, może korzystać z jednej struktury zarządzania, promocji i marketingu. Tańsze są służby handlowe. Na jakiekolwiek przejęcie musi się zgodzić łotewski fundusz kontrolujący większościowy pakiet akcji Mieszka. Łotysze muszą też dać na to pieniądze bądź zgodziś się na szukanie ich u inwestorów poprzez emisję akcji.
(waw)