Izba Pamięci przegrała z milionową dotacją
Radni przyjęli (16 głosami za, przy 6 sprzeciwu) program gospodarowania mieszkaniami w mieście na najbliższe lata. Według niego budynek byłej szkoły przy ulicy Bojanowskiej będzie adaptowany na lokale socjalne.
Przed głosowaniem nad programem radny ze Studziennej Roman Wałach zaproponował, by wykreślić zeń tzw. budynek górny przy SP 5. – Nie ma pomysłu na przeniesienie obecnych funkcji tego obiektu, jak biblioteka czy świetlica. Stowarzyszenie Studzienna chce za to urządzić tam Izbę Pamięci dzielnicy – argumentował. Prezydent Mirosław Lenk również zabrał głos. – Proponuję podtrzymać ten zapis w uchwale. Nie widzę żadnych zagrożeń, bo załatwimy przeniesienie biblioteki. Budynek się rozwala. Musimy szukać mieszkań – mówił. – Ale nie szukajmy ich za wszelką cenę – oponował Wałach.
– Najgorsze, że nie wiemy, co się będzie dalej działo. O tym nikt z nami nie rozmawia – żali się radny Roman Wałach. Wylicza, że w budynku odbył się kurs tańca, a dzieci oglądały mecze piłkarskie na dużym ekranie rozwieszonym na ścianie. Niedawno doprowadzono tu Internet i można pograć w ping-ponga. Zainteresowanie zajęciami zależało od oferty – zgłaszało się od kilku do kilkudziesięciu osób.
Grosza z gminy nie mamy
Zdaniem Urszuli Lamli przewodniczącej koła terenowego Mniejszości Niemieckiej w Studziennej, podwórko przy szkole jest za małe by służyło i dzieciom i mieszkańcom, którzy wprowadzą się do lokali socjalnych.
– Centrum kulturalnym dzielnicy pozostanie murek pod szkołą, gdzie gromadzi się młodzież. Przecież nie będzie nim LKS, bo służy sportowcom – mówi. Dodaje, że decyzja radnych blokuje rozwój szkoły dwujęzycznej, a placówka wciąż się promuje. - Ostatnio była u nas niemiecka telewizja i nakręciła program o niej, emitowany w czerwcu w Niemczech – podkreśla Lamla. Koło DFK planowało przenieść siedzibę na Bojanowską. – Płacilibyśmy wtedy czynsz i adaptowalibyśmy lokal we własnym zakresie – zapewnia. Gdy słyszy, że prezydent Lenk na sesji mówił, że przenosiny DFK odbyłyby się na koszt miasta oburza się: grosza z gminy nie dostaliśmy, za to zapewniamy pomoc finansową dla szkoły.
Przewodnicząca Rady Rodziców Mariola Figura właśnie wróciła z urlopu i jest zaskoczona. – Nie przypuszczałam, że radni podejmą taką decyzję. Najstarsi mieszkańcy są nią oburzeni, przecież nasza szkoła ma ponad stuletnią tradycję. Jeszcze niedawno walczyliśmy o jej przetrwanie i udało się cofnąć rozwiązania dla niej niekorzystne. Jeśli miały tu powstać mieszkania, to tylko dla nauczycieli. Dolny budynek ledwie wystarcza szkole, nie ma gdzie tu pomieścić biblioteki – mówi.
Budynek umiera
Eugeniusz Wyglenda, radny, który głosował „za”: – Dlaczego? Według mnie to jedyny pomysł na zagospodarowanie budynku, inaczej za dwa lata zawali się w nim dach. Teraz obiekt umiera. Też bym chciał żeby tam działała świetlica i biblioteka. Tylko skąd wziąć na to pieniądze? Kto da środki na prąd i ogrzewanie? Wiem, co mówię. Działam lokalnie w sporcie i choć wiele robi się społecznie, to na rachunki trzeba znaleźć pieniądze. Stowarzyszenie ma dobre pomysły. Mnie jako wychowankowi tej szkoły zależy na jej dobru. Aktualnie mieszkania socjalne to dla górnego jej budynku najlepsze rozwiązanie – uważa Wyglenda.
Nasi rozmówcy ze Studziennej nie mają nic przeciwko mieszkaniom socjalnym. – Przecież ludzie gdzieś muszą mieszkać. U nas przy ulicy Krętej takie już istnieją. To też blisko szkoły, ale jednak poza jej terenem. – twierdzą.
Decyzja jest złośliwa
O opinię zapytaliśmy także byłego radnego miejskiego ze Studziennej, który startował w ostatnich wyborach na prezydenta Raciborza – Ryszarda Frączka. – Decyzja prezydenta jest po pierwsze nieekonomiczna. Prezydent zamiast remontować mieszkania, które wymagają remontu, szuka nowych lokali, które wkrótce staną się kolejną ruiną. Po drugie decyzja prezydenta jest aspołeczna, albowiem gasi wszystkie społeczne inicjatywy, jakie były wiązane z budynkiem. To tu mieści się biblioteka, świetlica, planowany jest dom kultury i izba tradycji. Po trzecie decyzja prezydenta jest złośliwa, zamknięcie górnego budynku to kolejna próba likwidacji szkoły dwujęzycznej. Od dwóch lat zauważam, że za cokolwiek złapie się pan Lenk, to mu to nie wychodzi. Przyczyną tych niekorzystnych w skutkach dla mieszkańców zdarzeń może być niezaradność prezydenta i brak umiejętności wsłuchiwania się w głos mieszkańców. Miasto płaci za te decyzje zbyt wysoką cenę.
Mariusz Weidner