Robota najlepsza na głupie myśli
Po raz pierwszy węzłem małżeńskim związali się w 1947 r. Pani Aniela miała wtedy 19 lat, a pan Józef – 22 lata. Znali się bardzo dobrze, od dziecka byli sąsiadami. Cień na ich znajomości położyła II wojna światowa. Pan Józef służył przy niemieckim wojsku. Walczył m.in. we Francji. Po ucieczce z niewoli do 1947 r. przebywał w Bawarii. Wojenne przeżycia zapadły w pamięć także pani Anieli. Szczególnie, kiedy przez trzy tygodnie była w drodze, uciekając przed Niemcami. Decyzję o ślubie zaplanowanym na lipiec trzeba było przyspieszyć. – 14 marca wzięliśmy ślub cywilny, bo wszystkie niezamężne dziewczęta kierowane były do hufców pracy. I tak wyręczyłem sąsiadkę – śmieje się pan Józef. Ślub kościelny wzięli 21 lipca 1948 r. On jest z zawodu stolarzem, ona od początku zajmowała się ich niewielkim gospodarstwem rolnym oraz córkami i wnukami, które w późniejszych latach przychodziły na świat. Dochowali się dwóch córek – Moniki i Eryki – oraz 5 wnucząt i 2 prawnucząt. – Wszystkie wnuki od kolebki uczyłam niemieckiego i dziś wszyscy dobrze mówią w tym języku – informuje pani Aniela. Wielką pasją jej męża jest natomiast pszczelarstwo. Obecnie ma 14 uli, kiedyś było ich 20. – Nasze rodziny na cały rok zaopatrzone są w miód – zapewniają jubilaci. Jak sami przyznają, mało się kłócą. Wiele rzeczy starają się robić razem. – Mąż bardzo lubi gotować, piecze też ciasta. Jak pieczemy torty, to on wszystko kroi, kremuje, a ja zdobię. Do świątecznych pierników tylko wszystko przygotuję, a on je piecze. Mąż robi różne przysmaki, przyrządza też pyszne sosy. Zresztą wszyscy jego bracia umieją gotować – mówi z dumą pani Aniela. – Jedzenie musi być pikantne. Mniej soli, więcej ziół – zdradza jedną z kulinarnych tajemnic pan Józef.
A jaki jest przepis na udany, trwały związek? – Najważniejsze to, żeby zawsze mieć coś do roboty. Wtedy żadne głupie myśli nie przychodzą do głowy. Ważny jest też śmiech, bo śmiech to zdrowie – mówi jubilat, któremu pogody ducha może pozazdrościć niejeden młodzieniec.
Wypchołowie po 50 latach odnowili przysięgę małżeńską. Z okazji diamentowych godów zrobili to po raz drugi. Jubileusz świętowała z nimi cała rodzina. Nie zabrakło nawet specjalnie dla nich ułożonej przez wnuczkę piosenki.
(e.Ż)