Pojedziemy na wieś oldtajmerze mój
Do Zabełkowa, gdzie prędzej o zabytkową sikawkę konną niż stare auto, zjechali się miłośnicy starych samochodów.
Zainteresowanie imprezą przerosło oczekiwania organizatorów. Przyszłoroczną edycję chcą zrobić dwudniową i atrakcyjniejszą.Najstarszy pojazd w tej miejscowości ma jej sołtys Marian Studnic (43 l.). To vw garbus z 1964 roku. – Dopiero go remontuję. Stoi w garażu rozebrany na części – wyznaje zabełkowianin. Jednak to jemu chodził po głowie zlot starych aut. Sołtysuje wsi już 4 kadencję. Raz w roku wspólnie z Radą Sołecką organizuje imprezę plenerową dla miejscowych. – Mieliśmy balon, modele latające a nawet samolot na naszych festynach. Zamiłowanie do starych pojazdów skłoniło mnie by poszukać chętnych na taki zlot – opowiada sołtys Studnic.
Organizatorzy powysyłali zaproszenia do paru automobilklubów. W Śląskim potraktowano ich pomysł z rezerwą ale zainteresowali np. fanów oldtajmerów z Krakowa i czeskiej Opawy. Uczestnikom podobało się, że na miejscu nie tylko prezentowali swoje auta, ale mogli wziąć udział w sympatycznych zawodach, gdzie konkurencją było np. ocenianie wagi opon ciężarówki czy zgadywanie po kształcie ukrytych w woreczkach części samochodowych.
W przyszłym roku Zabełków mógłby dołączyć do tzw. Eskapady Husarskiej, w której uczestniczy wielu kierowców. Kawalkada zabytkowych pojazdów jedzie do Wiednia. Wieś w gminie Krzyżanowice byłaby ostatnim przystankiem przejazdu w Polsce. – Już po imprezie zgłosili się do mnie pasjonaci starych samochodów z Ostrawy oraz Jastrzębia Zdroju. Za rok na pewno do nas dołączą – kończy z optymizmem Marian Studnic.
(ma.w)