Miasto odetchnęło
Takiej akcji nie było w Raciborzu od lat. W zabezpieczenie bomby lotniczej, którą znaleziono w środę przy ulicy Matejki, zaangażowano kilkaset osób. Działania koordynował wojewoda i Komenda Wojewódzka Straży Pożarnej w Katowicach.
Na ogromny niewybuch natrafił jeden z robotników, który pracował na budowie w pobliżu marketu Billa. Na szczęście w porę zauważył, o co zahaczyła łyżka koparki. Z racji na to, że saperzy mają ponad 70 godzin na zabezpieczenie tego typu znalezisk, pojawili się w Raciborzu dopiero w czwartek, około godziny 9.00.
Już pierwsze oględziny potwierdziły, że podczas prac ziemnych znaleziono sporej wielkości pocisk lotniczy o wadze ponad 300 kilogramów. – Dowodzący akcją zdecydował o ewakuacji mieszkańców z pobliskich budynków. Taka ilość materiału wybuchowego to spore niebezpieczeństwo – mówi Joanna Rudnicka z raciborskiej komendy. Opustoszały budynki przy ulicy Opawskiej, Bukowej i Matejki. Przed marketem Billa podstawiono specjalny autobus dla ewakuowanych, natomiast w SP 15 uruchomiono specjalny punkt zbiorczy dla lokatorów, którzy musieli opuścić swoje mieszkania. Na miejsce ściągnięto opancerzoną ciężarówkę, która wywiozła niebezpieczne znalezisko. Pojazdy, które jako pierwsze przybyły na miejsce, nie były przystosowane do niewybuchów o tej wielkości. Postanowiono więc ściągnąć specjalny pojazd z Brzegu, gdyż jednostka w Gliwicach nie dysponowała takowym.
Z uwagi na sporą wielkość bomby niewybuch nie mógł zostać wywieziony do Gliwic czy Żor w celu detonacji. Właśnie na terenach pod tymi miejscowościami wysadza się zazwyczaj niewybuchy z naszego regionu. Ze względu na fatalny stan drogi dowódca akcji postanowił znaleźć miejsce położone bliżej Raciborza. Specjalnie wydelegowana grupa saperów, wyszukała bezpieczny obszar w pobliżu polderu Buków, gdzie wysadzono niespodziankę z czasów drugiej wojny światowej.
Według wstępnych szacunków dom musiało opuścić blisko sześć tysięcy lokatorów, bo właśnie tyle osób zamieszkuje obszar zagrożony wybuchem. Na szczęście ostateczna liczba ewakuowanych była o wiele mniejsza – wiele osób przebywało na urlopie lub w pracy. Opieka społeczna wyliczyła, że w zagrożonym rejonie mieszka około 500 niepełnosprawnych osób. Każda z nich mogła liczyć na pomoc strażaków, policji i innych służb biorących udział w ewakuacji. Osoby na wózkach otoczone zostały szczególną opieką. Około godziny 17.00 jeden z przechodniów wskazał miejsce, w którym leży drugi niewypał. Na szczęście okazało się, że to element starej instalacji wodnej. W akcji brały udział zastępy zawodowej
i ochotniczej straży pożarnej. Dwie jednostki dojechały z komendy wojewódzkiej. Na miejscu cały czas byli obecni przedstawiciele obrony cywilnej, magistratu oraz służb technicznych i pogotowia. Cały teren zabezpieczało 73 policjantów.
Adrian Czarnota