Recepta na 100 lat
W czwartkowe przedpołudnie było niezwykle gwarno w domu pani Dominiki, bowiem zgromadziła się w nim cała rodzina, znajomi, a także przedstawiciele władz miasta i lokalnych mediów. Jubilatka nie przestawała się uśmiechać, patrząc na wszystkich, którzy zgromadzili się w jej mieszkaniu. – Codziennie przychodzimy do mamy trzy razy, by jej pomóc, dbamy o nią, by było jej jak najlepiej – mówi Jadwiga Wojnowska, jedna z trzech córek pani Dominiki, które mieszkają w Raciborzu. – Mamie trzeba przyszykować jedzenie, ale jest sprawna, rozpoznaje dzieci, wnuków czy prawnuków. Lepiej pamięta to, co wydarzyło się dawniej – stwierdzają córki. Czuje się dobrze i nie choruje. – Ja mam 62 lata, a nie 100, ale się czuję gorzej od niej – żartuje zięć pani Dominiki. Córki zwracają uwagę na gościnność mamy. – Zawsze była strasznie gościnna. Jak ktoś przyjdzie, to trzeba go nakarmić, coś mu dać. Bardzo tego pilnuje – mówią.
Dominika Pieczarska urodziła się koło Wilna. W 1946 roku przyjechała do Polski, gdzie razem z mężem Janem i piątką dzieci mieszkała przez dłuższy czas na Mazurach, niedaleko Giżycka. – Mieliśmy tam przepiękne gospodarstwo. Mama zajmowała się dziećmi i pracowała na roli, a pracy było bardzo dużo – opowiada jedna z córek. – Całe życie ciężko pracowała i myślę, że to właśnie ta praca jest receptą na długowieczoność – dodaje.
W 1962 roku pani Dominika przyjechała do Raciborza razem z dziećmi. – Gdy tato zmarł, było nam ciężko. Mama miała w Raciborzu kuzynkę, która zaproponowała, żebyśmy się tu przenieśli, bo łatwiej było tu o mieszkanie czy pracę. Jubilatka doczekała się 4 wnuków i 4 prawnucząt. – Najmłodsza z prawnuczek, 11-letnia Dominika, nosi imię właśnie po prababci. Był to pomysł córki – mówi Jadwiga Wojnowska, znana jako raciborska poetka, pisząca pod pseudonimem Wiga.
Czy pani Dominika stosuje jakąś specjalną dietę, dzięki której tak dobrze radzi sobie z przemijającym czasem? – Mama od dawna nie je już chleba i mięsa. Głównie przygotowujemy jej różne zupki. Codziennie musi wypić kawę i zjeść ciastko – stwierdza jedna z córek jubilatki.
Joanna Jaśkowska