Hubertus na łokciu
Wałach Daniela Pendziałka dogonił lisa w ciągu paru minut.
Na obrzeżach miasta, wspólnym wysiłkiem mieszkańców Sudołu i Bieńkowic, zorganizowano konną imprezę „W pogoni za lisem”, z okazji dnia św. Huberta.
Miłośnicy Koni z Sudołu zaczynają sezon wiosną, organizując spektakularną Procesję Wielkanocną, a kończą go powoli udziałem w Hubertusie – gonitwie za lisem, którego dzierży jeden z jeźdźców.
19 października około 40 rumaków pojawiło się na sudolskiej łące, tzw. łokciu, w pobliżu Odry. Jeźdźcy z Płoni, Kornic, Krzanowic i Krowiarek uzupełnili grupę, jaką reprezentowali organizatorzy – „koniorze” z Sudołu i Bieńkowic. – Nie możemy wspólnie objeżdżać pól w Wielkanoc, więc korzystamy by połączyć siły przy Hubertusie – wyjaśnia Maksymilian Galda, który wyjaśnił uczestnikom zasady pogoni za lisem. Można było go gonić, ale nie zajeżdżać drogę, czy czaić się nań z ukrycia. Dodatkowo ustawiono słomiane kostki, wyznaczając teren, gdzie jeździec z lisem stawał się nietykalny.
Po paru minutach gonitwy nowym lisem został 17-letni Daniel Pendziałek z Kornic, uczeń Mechanika. Jego wałach Libo, folblut pełnej krwi angielskiej, ma 5 lat, a od czterech należy do Daniela. – Cały czas trzymałem się blisko uciekającego, aż go dobiegłem – wyjaśnia taktykę zdobywca lisiej kity. Zabrał ją Rafałowi Wochnikowi z Płoni.
– Świetna impreza, widać, że ludziom się podoba. Za rok włączymy się w organizację i ufundujemy np. uprząż konną dla zwycięzcy albo jakieś inne akcesoria – przyznali zgodnie prezydent Raciborza Mirosław Lenk i wicewójt Krzyżanowic Gerard Kretek. – Myślimy jeszcze o czymś w formie plenerowego „rajzowania”, by choć z bryczki pokazać innym przepiękną przyrodę nad Cyną i Odrą, łąki borucińskie i tereny przygraniczne – zapowiada jeden z organizatorów Jan Płaczek.
(ma.w)