Podpalacz wrócił?
Pożar wybuchł 20 października przy ul. Kościuszki w Turzu. Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Raciborzu dostała informację o godz. 20.38. Kilka minut później na miejscu było 26 strażaków z raciborskiej komendy oraz okolicznych OSP. – Patrzyłam na dziennik, kiedy usłyszałam, że ktoś stuka w okno. To była sołtyska, która akurat przejeżdżała obok. Zawołała, że się pali. Zauważyła flamę. Myślałam, że dostanę zawału, choruję na serce – opowiada poszkodowana, Łucja. Jej sąsiedzi zadzwonili po straż pożarną. Paliła się drewniana stodoła. – Do pół godziny cała była w ogniu. Na szczęście straż szybko przyjechała. Wszystkim strażakom i sąsiadom chcę bardzo podziękować, że tak szybko, sprawnie akcja im szła – mówi pani Łucja. – Ogień już prawie dosięgał domu. Na szczęście udało się go ugasić – dodaje jej siostra. Obie nie mają wątpliwości, że to było podpalenie. – Przecież tam nawet nie było prądu. Skąd ten ogień mógłby się wziąć? – pytają kobiety.
Ich przypuszczenia potwierdza policja. – Straż pożarna podejrzewa podpalenie. Mamy wytypowanego sprawcę, ale nie mamy dowodów. Toczą się pozaprocesowe działania operacyjne prowadzone przez policję z Kuźni – mówi Mirosław Wolszczak, rzecznik raciborskiej policji. – Spaliła się nieużywana stodoła. Wysokość strat oszacowano na około 10 tys. zł. Udało się uratować budynek mieszkalny, choć był poważnie zagrożony – informuje Stefan Kaptur z raciborskiej komendy straży pożarnej.
Mieszkańcy boją się, że do Turza powrócił podpalacz. W ubiegłym roku było tutaj kilka pożarów. Przyczyna wszędzie była ta sama – podpalenie. – Rok czasu był spokój. Teraz podpalacz znowu się odezwał. Mieszkańcy się tego obawiają – mówi sołtys Marcelina Waśniowska.
(e.Ż)