Ścigał się z pociągiem
Osiemnastoletni chłopak, który w czwartek wjechał z czwórką przyjaciół pod koła pociągu walczy o życie w sosnowieckim szpitalu. Mimo iż nigdy nie miał prawa jazdy, wsiadł za kółko fiata punto.
W czwartek 23 października, około godziny 9.30 w okolicach ulicy Młyńskiej, przed stacją Czerwionka Dębieńsko doszło do groźnego wypadku. Kierowca fiata punto wjechał na przejazd, prosto pod koła nadjeżdżającego pociągu. Pociąg pchał zmiażdżone auto przez 200 metrów po torowisku. Pięć osób z fiata trafiło do szpitala, W najcięższym stanie jest kierowca, osiemnastoletni Mateusz. Został zabrany przez helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala w Sosnowcu. Jego stan jest poważny ale stabilny. Na przejeździe nie ma rogatek ani dróżnika, ale panuje na nim stosunkowo dobra widoczność. Nadjeżdżający pociąg widać już z kilkuset metrów. Według kierownika pociągu, młody kierowca jechał przez kilkaset metrów szosą wzdłuż torowiska. Wyprzedził kilka samochodów a na koniec skręcił gwałtownie na przejazd chcąc zdążyć przed pociągiem. Nie udało mu się. Jego koledzy z potłuczeniami i złamaniami dochodzą do siebie w rybnickim szpitalu. – Chłopak przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej, jego stan jest ciężki – mówi Mirosław Rusecki z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu. Fotel gdzie siedział kierowca został zmiażdżony. Mateusz najprawdopodobniej dostał w głowę potężnym zderzakiem lokomotywy, który wbił się w okno samochodu. – I tak mieli sporo szczęścia, bo pociąg hamował przed pobliską stacją. Gdyby jechał w normalnym tempie, stałyby tu karawany a nie karetki – mówi jeden z pracowników kolei, który zabezpieczał miejsce zdarzenia. Policjanci przebadali maszynistę i kierownika pociągu pod alkotestem. Byli trzeźwi. Mateuszowi również pobrano krew do badań. Policja czeka na wyniki. Swoje postępowanie w sprawie wypadku prowadzi prokuratura. Na chwilę obecną wiadomo, że Mateusz nie powinien wsiąść za kierownicę pojazdu. – Osiemnastolatek nie miał uprawnień do prowadzenia pojazdu. Nigdy nie posiadał prawa jazdy – mówi Piotr Piórkowski z rybnickiej policji. Przez kilka godzin strażacy sprzątali miejsce zdarzenia. Ruch na trasie Katowice – Rybnik przywrócono dopiero po kilku godzinach.
(acz)