Lider zbyt silny
Weekendowe spotkanie odbyło się 16 listopada na boisku LKS-u Ruch Bolesław. Władze klubu przed spotkaniem z liderem, z powodu problemów w składzie, obawiały się wysokiej przegranej. Jednak drużyna gospodarzy do niedzielnej rywalizacji podeszła z pełną mobilizacją, co w początkowych momentach gry całkowicie zaskoczyło przyjezdnych gości. Po upływie kilku minut od pierwszego gwizdka sędziego, gracze Ruchu niespodziewanie strzelili upragnionego gola po wypracowanej i składnej akcji. Zdobywcą bramki, który zamknął precyzyjne dośrodkowanie został Marcin Pirszniak. W późniejszym czasie skład z Bolesławia otrzymał świetne szanse do podwyższenia wyniku, jednak wraz z możliwością strzelenia gola z rzutu karnego wszystkie z nich okazały się niewykorzystane. W pierwszych 45 min gry ekipa z Bukowa zdołała wyjść na prowadzenie 2:1.
W drugiej połowie goście poukładali szyki w składzie i spokojną grą strzelili jeszcze dwie bramki. Ekipa Ruchu mimo początkowych ambicji i nadziei na końcowy triumf zakończyła mecz, przegrywając 4:1. Pochwalić za grę w meczu można jednak wielu zawodników gospodarzy, m.in. Tomasza Paskudę, który inicjował wiele ataków z prawego skrzydła i według prezesa klubu Adama Gajdy jest jednym z wyróżniających się zawodników w składzie. – Spodziewaliśmy się niedzielnej porażki. Gra z ekipą, która przoduje w tabeli rozgrywek jest bardzo ciężka. W naszej drużynie w porównaniu do zeszłego sezonu zabrało aż 8 zawodników. Jest to duża strata, a żeby nadrobić tę pustkę musimy poświęcić jeszcze wiele czasu na treningi. Szczególnie brakuje nam naszego niedawnego bramkarza Rafała Koczwary, który został wypożyczony do zespołu ze Studziennej. Odczuwamy znacznie brak Rafała, mamy nadzieję, że do nas wróci i wybroni w naszym składzie jeszcze wiele piłek – tłumaczy prezes LKS Ruch Bolesław, Adam Gajda.
Trener LKS Buków Adam Kubica:
Rozpoczęliśmy mecz dość nerwowo i straciliśmy pierwszą bramkę. Myślę, że głównym tego powodem były złe warunki gry. Boisko w Bolesławiu jest dość małe i nierówne. W późniejszym czasie gry zawodnicy przyzwyczaili się do tych ciężkich warunków i systematycznie wzięli się za odrabianie strat. Muszę pochwalić za dobrą grę naszego bramkarza Szymona Sobola, który mimo puszczenia pierwszej bramki, później spisywał się między słupkami bardzo dobrze.
(asr)