Kameralnie w auli
Raciborska Platforma Obywatelska była gospodarzem spotkania z posłami PO. Henryk Siedlaczek sprowadził swego kolegę Mirosława Sekułę, byłego szefa NIK, obecnie pracującego w Nadzwyczajnej Komisji Sejmowej Przyjazne Państwo.
Frekwencja na spotkaniu była marna. Aulę PWSZ możnaby zamienić na salę lekcyjną i jeszcze zostałoby sporo miejsc. – Żałuję, bo ściągnąłem fachowca, chciałem, by raciborscy wyborcy skorzystali z jego obecności – mówił Henryk Siedlaczek. Tymczasem poza paroma osobami audytorium tworzyli znajomi posła, do których zwracał się po imieniu i podkreślał, że to jego „serdeczni przyjaciele”.
Poseł Sekuła wystąpił z krótką prezentacją o tym, że następuje inflacja prawa, bo parlament tworzy za dużo ustaw i posłom przydałyby się dłuższe wakacje, by przestali ich tak wiele produkować; mówił też, że państwo powinno służyć obywatelom, a tymczasem gdy mówi do kolegów z sejmu, że są sługami, to się nań obrażają. Nawiązując do miejsca spotkania – auli wyższej uczelni – porównał parlamentarzystów do studentów. – Głośno jest o tych, co szaleją, rozrabiają. Ci, co zakuwają, nie są widoczni. Tak samo jest z posłami. O tych, co pracują a nie się awanturują, nie słychać – powiedział Sekuła.
Henryk Siedlaczek podsumował swą działalność w kończącym się roku. Przypomniał, że z ziemi raciborskiej pochodziło wiele inspiracji jego wystąpień sejmowych, m.in. o bezpieczeństwie imprez masowych, sprawach strażaków ochotników, starań o zwrot gruntów od Republiki Czeskiej czy zrodzonej w parafii Sudolskiej kwestii nasiennictwa. – Drzwi w moim biurze się nie zamykają – podkreślił.
Z racji, że organizatorzy spotkania przyjęli formułę, by o sprawach lokalnych nie mówić, pytania z sali dotyczyły działalności rządu, politycznych afer, przyszłości koalicji czy wprowadzenia euro. – Wiosną lub latem spotkamy się raz jeszcze, by dobrze o tym pogadać – obiecał Siedlaczek.
(ma.w)