Tu jest aż za dobrze
Od 1 sierpnia jest nim ks. Robert Wróblewski. Do Pogrzebienia trafił z parafii św. Stanisława Kostki z Krakowa Dębnik. – Mało kto wie, że to druga parafia w życiu Karola Wojtyły. Spędził tam 6 lat – podkreśla ks. Wróblewski. Urodził się w Kielcach. – 18 lat spędziłem na wsi, w Szczecnie, więc Pogrzebień jest dla mnie niemal jak środowisko rodzinne – mówi ks. Robert. Studiował filozofię w Krakowie, a następnie 8 lat spędził we Włoszech. Od kilkunastu lat związany jest z wydawnictwem AZ, wydającym takie tytuły, jak: „Jaś”, „Dominik”, „Nasza Arka”, „Cuda i łaski”.
W niedawno objętej parafii, której jest proboszczem i dyrektorem domu parafialnego, chce na razie kontynuować to, co zostało dobrze zaczęte. Zarzeka się, że przez rok, zanim nie pozna ludzi i tutejszych zwyczajów, nie chce nic zmieniać. Z małym wyjątkiem. – Brakowało mi tu scholki, więc założyłem ją. Parę rzeczy chciałbym zmienić, ale wiem, że będzie to trudne. Jak jest coś nie tak, trzeba o tym mówić. Niełatwo będzie zmienić mentalność ludzi pod tym kątem, ale będę apelował o bezpośredniość. Trzeba umieć szczerze rozmawiać, inaczej tworzą się nieporozumienia – tłumaczy ks. Wróblewski.
Jeśli chodzi o zmiany zewnętrzne, nowy proboszcz przyznaje, że trzeba zrobić odwodnienie i naprawić przeciekający dach na plebanii. Są też kłopoty z utrzymaniem boiska. Ks. Robert myśli również o kostce wokół kościoła i pasach na przejściu dla pieszych.
– Mój poprzednik zrobił bardzo dużo. Ci, którzy mnie odwiedzają, są pod dużym wrażeniem – przyznaje jednak proboszcz. Czy podoba mu się w Pogrzebieniu? – Jest aż za dobrze. W mieście było dużo więcej stresu, wszystko było o wiele bardziej złożone. Teraz na wszystko mam czas. Tu parafianie czują, że kościół jest ich, panuje atmosfera spokoju i odpowiedzialności za wspólne dobro, co w mieście jest bardzo trudne do osiągnięcia – twierdzi ks. Robert.
(e.Ż)