Nowa skrzynka, nowy kłopot
Pan Marian ma nową, lśniącą skrzynkę, podobnie jak inni lokatorzy raciborskiej Spółdzielni Mieszkaniowej Nowoczesna. Razem z nią otrzymał również klucz. Sęk w tym, że jest niepotrzebny, bo listy można wyciągać ręką.
Miłośnicy filmów Stanisława Barei doskonale pamiętają scenę z serialu „Alternatywy 4”, w której nadgorliwy stróż podbiera listy lokatorów i czyta ich korespondencję. Podobnie czuje się część lokatorów Nowoczesnej. Stróża co prawda nie ma, ale list może wyciągnąć sąsiad lub osoba z ulicy, jeśli dostanie się do klatki schodowej.
Idzie nowe
Nowe skrzynki na klatkach schodowych to efekt nowej ustawy o prawie pocztowym. Właściciele budynków prywatnych, władze spółdzielni mieszkaniowych, zarządcy budynków gminnych mieli na to 5 lat. Ale większość nie zdążyła. Termin minął w sierpniu ubiegłego roku. Powody opóźnień były różne. Niektóre z firm montujących skrzynki narzekały na podwykonawców, inne spółdzielnie miały ważniejsze wydatki i zwlekały do ostatniej chwili. Za nowe skrzynki zapłacili lokatorzy. – Powiem szczerze, że nawet nie wiem, ile mi dopisali do czynszu, ale skoro już za nią zapłaciłem, chciałbym mieć pewność, że nikt nie ma dostępu do mojej korespondencji – tłumaczy pan Marian.
Wrzucają co się da
Euroskrzynki różnią się od dotychczasowych między innymi rozmiarem, kolorem i tym, że ich drzwiczki otwierają się z boku, a nie na dół. Mają też większy otwór na listy, przez co można tam wrzucać przesyłki większych rozmiarów. Właśnie o ten otwór martwią się lokatorzy. W blokach przy ulicy Żorskiej otwór zabezpieczony jest ząbkami skierowanymi do środka. Materiał, z których zostały wykonane, jest bardzo miękki i nie stanowi większej przeszkody, by wyciągnąć list z dowolnej skrzynki.
– Najgorzej jest z drukami bezadresowymi – mówi Karolina Franica, jedna z lokatorek. – Gdy nawrzucają tych reklam, to list od listonosza leży na takiej kupce i jest jeszcze łatwiejszy do wyciągnięcia – dodaje. Mieszkańcy wiedzą, że skrzynek im nikt nie wymieni, jednak domagają się lepszego zabezpieczenia. – Może wystarczyłaby jakaś drobna przeróbka ślusarska? – zastanawia się pan Marian.
Problem rozwiązany
Tadeusz Wojnar, prezes Nowoczesnej zapewnia, że o problemie wie i już podjął odpowiednie kroki. – Skrzynki mają określone przez Unię Europejską wymiary, zdefiniowana jest również wielkość otworu wrzutowego. Skrzynki, które montowaliśmy, mają jednak możliwość regulacji. Praktycznie problem jest rozwiązany, zmniejszyliśmy szczelinę, przez którą wrzucane są listy – przekonuje prezes. Gdy poinformowaliśmy o problemach lokatorów bloków przy ulicy Żorskiej, usłyszeliśmy, że problem zostanie natychmiast rozwiązany. Przedstawiciele Poczty Polskiej nie ukrywają, że spodziewali się takich kłopotów. – Te skrzynki należą do spółdzielni. Innych nie ma, więc wrzucamy tam swoje listy – mówi Krzysztof Wyderka, rzecznik prasowy poczty. – Zgodnie z prawem korespondencja powinna być odpowiednio chroniona. W praktyce jednak, jeśli ktoś się uprze, to i tak wyciągnie nam list. W niektórych blokach pomaga obecność monitoringu lub portiera. Dużo zależy od kultury innych lokatorów. Po co czytać czyjeś listy? – tłumaczy Wyderka.
Podobne kłopoty zdarzają się w większości spółdzielni w kraju. Lokatorzy Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej przez niemal tydzień wyciągali swoje listy dwoma patyczkami. Spółdzielnia kluczyki wydała, otworów jednak nie zmniejszyła.
Adrian Czarnota