W Młyńskiej straszy
Nawiedzona Młyńska
Paranormalne zjawiska czy wytwór wyobraźni? Pracownicy Galerii Młyńskiej opowiadają o tym, co się dzieje w nocy na sklepowych korytarzach.
Kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy o problemach jednej z raciborskich galerii handlowych, na twarzach dziennikarzy „NR” pojawił się uśmiech. Długo zastanawialiśmy się nad publikacją tego materiału, jednak po kolejnym telefonie do redakcji postanowiliśmy zająć się tematem.
Sprzątaczki pracujące w galerii, na myśl o kolejnej „nocce” w pracy dostają gęsiej skórki. Ich zdaniem od pewnego czasu, na sklepowych korytarzach rozgrywają się sceny rodem z dreszczowca. Przerażeni są również ochroniarze pracujący na nocnej zmianie. Bzdura? Możliwe, ale faktem jest, że na dniach do galerii mają przyjechać przedstawiciele irlandzkiej spółki zarządzającej obiektem, aby ocenić sytuację. Wszystko zaczęło się jesienią ubiegłego roku. Znudzeni pracownicy nocnej zmiany postanowili któregoś wieczoru wystraszyć sprzątaczki. Kawał się udał. Wszyscy zapomnieli o psikusach na początku listopada. Nocną zmianę mieli sprzątaczka Elżbieta Muszyńska i ochroniarz Paweł Świderski. – Siedziałam w pomieszczeniu gospodarczym, aż nagle usłyszałam przeraźliwy hałas. Byłam pewna, że Paweł zleciał ze schodów. Wybiegłam, ale nikogo nie było. Pojechałam na parter galerii, a tam rozlegał się przeraźliwy płacz niemowlaka. Uciekłam – opowiada z przerażeniem sprzątaczka.
Każdy ma swojego ducha
Po tym zdarzeniu coraz więcej osób zaczęło zauważać niecodzienne wydarzenia w swoich boksach handlowych. – Tuż przed zamknięciem powiesiłam garnitury, gdy rano przyszłam, koszule miały pochowane kołnierze. Nikt z pracowników nie mógł tego zrobić, bo ja osobiście zamykałam stoisko – mówi kierowniczka Sunset Suits. Największą zagadką były zdarzenia rozgrywające się w noc wigilijną. Pracownicy pełniący w tym czasie dyżur po dziś dzień mówią o tym z przerażeniem. – Parę minut po północy rozległ się alarm, którego przez godzinę nie dało się wyłączyć. Korytarzami galerii przechadzały się białe cienie – wspomina jedna z pracownic. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że część dziwnych zjawisk miały zarejestrować kamery monitoringu. – Samoczynnie otwierają się windy, rozlega się dźwięk tłuczonego szkła, towarzyszą niewyjaśnione krzyki. Do teraz dostaję gęsiej skórki jak pomyślę o zatrzaskujących się tuż przede mną drzwiach – mówi ochroniarz Paweł Świderski.
Chwyt reklamowy
Sprzątaczki pracują w galerii przez całą noc. Od pewnego czasu chodzą dwójkami, bo się boją. W ubiegły wtorek jakaś niewidzialna siła obtłukła futrynę w pomieszczeniu administratora. Pomieszczenie było zamknięte. Plotki o paranormalnych zjawiskach dotarły nawet do Warszawy. – Dopiero kilka dni temu otrzymaliśmy sygnały na temat dziwnych zjawisk w Galerii Młyńskiej. Osobiście jestem w Raciborzu bardzo często i nikt mi takiego problemu oficjalnie nie zgłaszał. Mimo iż mamy XXI wiek i w duchy nie wierzę, sprawdzę te doniesienia i porozmawiam z pracownikami galerii. Rzeczywiście, podczas budowy obiektu natrafiono na elementy dawnej architektury, jednak najprawdopodobniej cmentarz zlokalizowany był w pobliżu budynku galerii. Niewątpliwie temat duchów jest bardzo sensacyjny, dlatego też ta informacja bardzo szybko się rozchodzi. Dla przykładu, gdy w listopadzie otwieraliśmy naszą kolejną galerię w Płocku, ktoś rozpuścił plotkę o problemach technicznych budynku. Oczywiście okazało się to nieprawdą, a obiekt doskonale funkcjonuje. Muszę przyznać, że z duchami w swojej pracy jeszcze się nie spotkałem, ale taka sensacja może mieć swoje marketingowe plusy – mówi Mirosław Cechowski, menedżer ds. marketingu Caelum Development, która zarządza budynkiem.
Pomoże święcenie?
Raciborski historyk, Paweł Newerla potwierdza, że w miejscu gdzie dziś stoi budynek galerii, zlokalizowany był cmentarz. Nieopodal ciągnęły się mury miasta. Za nimi grzebano osoby obce. – Do tego typu „rewelacji” należy podchodzić z rezerwą. To nie jedyne miejsce, w którym miały dziać się niewytłumaczalne zjawiska. Przed laty, w miejscu dzisiejszego placu Długosza znajdował się cmentarz ewangelicki. Ludzie narzekali na dziwne odgłosy dobiegające z nekropolii, a sprawę dodatkowo napędzał fakt, że pochowano tam mężczyznę, który zabił swoją żonę – wspomina. Przerażenie mieszkańców było wówczas tak wielkie, że zdecydowano się na odkopanie grobu. Wkrótce okazało się, że dziwne odgłosy wydają ptaki, które zagnieździły się w pobliżu cmentarza. – W historii zdarzało się, że takie „nawiedzone” miejsca wyświęcano, aby przegonić złe moce – dodaje Newerla.
Justyna Langer, (acz)
W nawiązaniu do opublikowanego artykułu swoje stanowisko przesłał do redakcji Nowin Raciborskich menedżer ds. marketingu Caelum Development Mirosław Cechowski: W Młyńskiej nie straszy