Wystraszyć kopciuchów
Prezydent Raciborza upoważni strażników miejskich do kontrolowania, czym mieszkańcy palą w piecach. Jednak ukaranie nieekologicznego gospodarza będzie wymagać… jego zgody.
W odpowiedzi na interpelację radnego Artura Jarosza, który spytał prezydenta, czy straż miejska może kontrolować zawartość pieców mieszkańców (radny powołał się na nową interpretację uprawnień strażników) , ten zapowiedział, że upoważnienie wyda i kontrole będą możliwe.
Prezydent Mirosław Lenk liczy jednak bardziej na efekt prewencyjny niż realne kary dla spalających w piecach stare opony, plastik, liście itp. Strażnik miejski już teraz może wejść na posesję mieszkańca, lecz prawo to egzekwuje, by sprawdzić, jak gospodaruje on śmieciami, a nie do kontroli kotłowni. Z nowym upoważnieniem prezydenckim, zanim funkcjonariusz udowodni, że mieszkaniec spala odpady w piecu, będzie musiał spisać stosowny protokół. Dokument będzie kompletny dopiero, gdy podpisze go „podejrzany”. Kiedy odmówi, sprawa się skomplikuje. Gospodarz „nie przyzna się i nie będzie go można ukarać” – czytamy w odpowiedzi na interpelację radnego. Mimo, że procedura jest zdaniem magistratu uciążliwa, strażnicy zyskają kompetencje kontrolne. Straż i tak nie będzie mogła nakładać grzywien, a jedynie kierować sprawę do rozstrzygnięcia przez sąd. Urzędnicy liczą na medialny wydźwięk nowego uprawnienia funkcjonariuszy, które “wystraszy” szkodzących środowisku.
Upoważnienie strażników z Raciborza do kontroli, czym mieszkańcy palą w piecu, wydaje się zasadne, bo funkcjonariusze poszerzyli z początkiem marca teren działania na terenach wiejskich. Problem spalania śmieci dotyczy głównie gospodarstw oraz domów jednorodzinnych. W Raciborzu jest ich najwięcej w dzielnicach ościennych. Straż działa również w Krzyżanowicach i Kornowacu.
(ma.w)