Niechciany prałat?
24 lutego w DK Strzecha odbyła się konferencja poświęcona postaci księdza prałata Karla Ulitzki. Było to kolejne spotkanie w ramach cyklicznych wykładów działającego w Raciborzu Śląskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Wykładowcami byli: ksiądz dr hab. Konrad Glombik, Paweł Newerla oraz Piotr Sput.
Spotkanie rozpoczęło się krótkim wprowadzeniem prezesa ŚUTW Piotra Klimy. Przybliżył on pokrótce sylwetki wykładowców i naświetlił powstały w ostatnim czasie, głośny już w mediach problem nadania jednej z raciborskich ulic nazwy ks. prałata Karla Ulitzki.
W następnej kolejności z krótkim wykładem wystąpił Piotr Sput. Prelegent nakreślił skrótowo tło historyczne epoki, w której przyszło działać prałatowi Ulitzce, sytuację, która zaistniała na Górnym Śląsku po I wojnie światowej i przesłanki, które zadecydowały o tym, że ks. Ulitzka w swych działaniach dążył do tego, by nie dzielić Górnego Śląska, lecz by zostawić go w całości w granicach Niemiec. Mówca, co podkreślali też później inni prelegenci i dyskutanci, stwierdził dobitnie, że ks. prałat Uliczka nie był nacjonalistą niemieckim, chodziło mu zaś tylko i wyłącznie o dobro powierzonych mu parafian, raciborzan i Górnoślązaków. To i tylko to było dla niego najważniejsze. Mając jako doświadczony polityk szerokie horyzonty polityczne, znając powojenną sytuację ekonomiczną i społeczną, wiedział doskonale, że Górnoślązaków spotka lepszy los, jeżeli pozostaną w granicach Niemiec. Podział zaś Górnego Śląska uważał za zbrodnie na tejże krainie i jej mieszkańcach. Pod tym względem współcześni badacze przyznają mu zupełną rację. Prelekcja została urozmaicona prezentacją multimedialną.
Kolejnym prelegentem był badacz historii Raciborszczyzny Paweł Newerela. Mówca przybliżył zebranym kolejne etapy życia prałata Ulitzki, ukraszając swe wywody starannie przygotowaną prezentacją multimedialną. Wskazał na bezdyskusyjne, ogromne zasługi prałata na polu duszpasterskim, społecznym, politycznym i gospodarczym, co spowodowało, że ks. Ulitzka był w okresie międzywojennym nazywany powszechnie niekwestionowanym królem Górnego Śląska. Na końcu swego wystąpienia pan Paweł gorąco apelował do obecnych parafian ze Starej Wsi, by uczcili pamięć swego byłego proboszcza tablicą pamiątkową, która jego zdaniem już dawno powinna zawisnąć w kościele św. Mikołaja.
Ostatnim mówcą był ks. dr hab. Konrad Glombik. Mówca przedstawił postać prałata Ulitzki w kontekście jego głębokiej religijności, nierozerwalnego przywiązania do ludu górnośląskiego, odwagi w obronie jego praw, także w aspekcie zapewnienia swym parafianom prawa do nabożeństw w języku polskim. Zarówno Paweł Newerla, jak i ks. dr hab. Konrad Glombik stwierdzili stanowczo, że prałat Ulitzka mężnie, już w okresie hitlerowskich zakazów, odprawiał msze w języku polskim, za co spotkały go szykany, wydalenie ze Śląska a w konsekwencji uwięzienie w obozie koncentracyjnym w Dachau. Prelegent stwierdził też, że są robione starania, by sprowadzić doczesne szczątki ks. Ulitzki do jego ukochanego Raciborza.
Wszyscy mówcy stwierdzili stanowczo, że nie ma jakichkolwiek obiektywnych przesłanek, które dawałyby asumpt do tego, by ks. prałata Ulitzkę nie uważać za całkowicie godnego szacunku raciborzan i przypomnienia go na trwałe mieszkańcom naszego miasta, choćby tym sposobem, by nadać jego imię jednej z raciborskich ulic.
Jest rzeczą oczywistą, że nadanie nazwy ulicy to dla władz miejskich, formalnie rzecz ujmując, sprawa powszednia, mało zwykle istotna. Jednak wydźwięk takiej decyzji ma znaczenie pierwszoplanowe. Jak bowiem stwierdzili dyskutanci, nie powinno się już dzisiaj, w XXI wieku, w kilka lat po wejściu Polski do Unii Europejskiej, dzielić raciborzan na byłych i obecnych, Polaków, Niemców, Czechów i innych, tylko na tych, którzy się dla miasta zasłużyli i są godni naszej pamięci lub też nie. Jak widać jednak po perypetiach w radzie miejskiej i wahaniach prezydenta, który odłożył sprawę po liście dwóch mieszkańców, nie wszyscy są tego samego zdania. Może wspaniały raciborzanin–Niemiec nie jest tak dobry jak raciborzanin–Polak? Może, padały głośne pytania, radni czy prezydent nie chcą drażnić swego elektoratu? Bo choć wspaniały raciborzanin to jednak Niemiec. Zgodzono się też ze stwierdzeniem Piotra Sputa, że marna jest nasza raciborska edukacja regionalna, równie karłowata jak tożsamość wielu raciborzan ze swą małą ojczyzną.
(oprac. e)