Markowice toną w błocie
Wykonawca robót drogowych paraliżuje ruch na jednej z ulic w dzielnicy Raciborza
Ulica Powstańców Śląskich w Markowicach wygląda jak za czasów jej patronów. Piesi grzęzną po kostki w błocie, a kierowcy uszkadzają zawieszenie w samochodach, próbując pokonać wypełnione wodą dziury. Wykonawca robót tłumaczy się niesprzyjającą aurą, a końca prac nie widać.
Pod jednym ze sklepów w Markowicach stoi rząd kaloszy. Należą do tutejszych mieszkańców. Wysokie do kolan buty służą im do pokonywania ulicy, która od ubiegłego roku jest w remoncie. Każdy, kto wybiera się do centrum miasta, zostawia tutaj ubłocone gumowce, zmieniając je na coś bardziej eleganckiego. Dopiero teraz można się pokazać ludziom. Powrót wygląda podobnie – szybka zmiana i w kaloszach pod dom.
Remont z opóźnieniem
Kłopoty mieszkańców ulicy Powstańców Śląskich zaczęły się na jesieni ubiegłego roku, wraz z realizacją zadania o szumnej nazwie „Gospodarka wodno-ściekowa w Raciborzu”.
Po budowie kanalizacji firma PPHU Techrol z Sośnicowic miała podjąć się odtworzenia nawierzchni na odcinku 555 metrów. W ramach robót, które wyceniono na 547 tysięcy złotych, firma miała rozebrać starą nawierzchnię, położyć nową na podbudowie tłuczniowej, wykonać wjazdy na posesje, chodniki oraz niewielki parking. Prace miały zostać zakończone do 31 stycznia.
Niestety firma nie dotrzymała terminu. Mieszkańcy rozkopanej ulicy od kilku miesięcy dojeżdżają do domów okrężną drogą, najczęściej ulicą Jordana. – To jest jakiś absurd. Ktoś powinien ponieść za to konsekwencje – nie kryje oburzenia Maria Klamaczek, jedna z mieszkanek Markowic. – Wszyscy rozumiemy, że drogi trzeba wyremontować i wiąże się to z utrudnieniami, ale tyle czasu grzebać się z taka małą drogą? Oni co chwilę rozkopują to, co kilka dni wcześniej utwardzili. Na ulicy leżą deski, bo inaczej przejść przez kałuże nie można. Wstyd przed znajomymi – dodaje kobieta.
Naczelnik nie chciała wyjaśniać
Próbowaliśmy się skontaktować z Mariolą Isańską-Matelą, naczelnikiem Wydziału Inwestycji i Urbanistyki, jednak przez cały czwartek była dla nas nieuchwytna. Gdy w piątek poinformowaliśmy w jakiej sprawie dzwonimy, pani naczelnik wyjechała w teren. Sprawę starała nam się wyjaśnić Anita Tyszkiewicz-Zimałka, która tłumaczy, że urząd ma specjalne osoby, które zajmują się doglądaniem tego typu inwestycji. – Firmy z różnych powodów mają problemy z dotrzymaniem terminów, jedyne co możemy zrobić to wywierać nacisk, by przyśpieszyli prace i wywiązali się z powierzonego zadania – wyjaśnia rzecznik raciborskiego magistratu.
Ktoś będzie płacić
Udało nam się skontaktować z Wojciechem Błachoniem z firmy Techrol, który zapewnił nas, że inwestycja zostanie zakończona do końca kwietnia. –Nie jest tajemnicą, że pokonała nas aura. Podczas minusowej pogody trudno pracować, a przymrozki zdarzają się nawet teraz, w środku marca. Staramy się robić wszystko, by nasze prace były jak najmniej uciążliwe dla mieszkańców. Poprawiamy na bieżąco to, co przeszkadza właścicielom budynków czyli np. nierówne podjazdy. Utwardzamy również ciągle miejsca, na które narzekają mieszkańcy – zapewnia Błachoń.
Tłumaczenia szefa firmy nie docierają do samych mieszkańców. – Kto mi zwróci za straty, jakie poniosłem na wskutek czyjegoś partactwa? – pyta Adam Markiewka, właściciel jednego ze sklepów przy remontowanej drodze. – Moje obroty spadły o 40 proc. Moi dostawcy nie chcą wjeżdzać na to pobojowisko, bo boją się uszkodzenia podwozia. Niedługo towar będę nosił na własnych plecach – nie owija w bawełnę przedsiębiorca.
Sprawa ma jeszcze inny wymiar. Do wydziału ruchu drogowego zgłaszają się kierowcy samochodów, którzy będą walczyć o pokrycie napraw uszkodzonych na wertepach samochodów. Ostatnie dwa takie przypadki odnotowano 6 i 13 marca.
Adrian Czarnota