Rolnicy bardziej widoczni w parafii
– Pomysł pojawił się przy takiej luźnej rozmowie. Zauważyliśmy, że w kilku innych parafiach, gdzie jest nawet dużo mniej rolników, takie sztandary są, a u nas nie. Przy wielkich świętach, dożynkach powinniśmy mieć swoją reprezentację – uważa Alfred Brzoska, rolnik z Turza. – Dało mi to do myślenia na dożynkach w Budziskach. Były delegacje strażaków, górników, ale żadnego akcentu rolniczego. Rozmawiałem o tym z żoną, która pochodzi z Dziergowic. Tam rolnicy mają swój sztandar. Czemu i my nie mielibyśmy mieć? – mówi Rafał Krauze z Siedlisk, pomysłodawca projektu. Skonsultowano sprawę z innymi gospodarzami i okazało się, że wszyscy są za. O pomoc w ustaleniu kosztów takiego przedsięwzięcia poproszono ks. proboszcza Józefa Ledwiga. Zorganizowano też zebranie z udziałem przedstawicieli rolników z każdej miejscowości. – Sporządziliśmy listę rolników. W każdej wsi odbyła się zbiórka. To były dobrowolne datki, ale ludzie byli dość hojni W sumie uzbieraliśmy 4 tys. 950 zł. Sam sztandar ma kosztować 4,5 tys. zł do tego dochodzi drzewiec. Całość ma wynieść około 5 tys. zł – mówi Brzoska.
Sztandar został już zamówiony. Ma być haftowany, z jednej strony będzie przedstawiał św. Izydora, z drugiej złożone ku górze ręce i napis: „Boże z Twoich rąk żyjemy”. Uroczystość poświęcenia zaplanowano na ………., czyli w odpust parafialny. – Nasi pradziadkowie fundowali kościół, niech i po nas jakaś pamiątka zostanie, żeby ci, co pozostaną na tej ziemi, pamiętali – dodaje Alfred Brzoska. Podobnego zdania jest Henryk Kuśka, rolnik z Rudy. – To dobry pomysł. Ludzie są za tym, raczej pozytywnie to przyjmowali, jak zbieraliśmy datki. Niech coś po nas zostanie – mówi. Lidia Pieruszka obawia się z kolei, że może brakować chętnych do pocztu sztandarowego. – Rzeczywiście w wielu innych parafiach takie sztandary są. Właściwie u nas też powinien już wcześniej być, a nie dopiero teraz, kiedy została garstka rolników. Młodzi teraz wyjeżdżają do pracy albo studiują i może być tak, że nie będzie miał kto z tym sztandarem iść – mówi rolniczka z Rudy.
Alfred Brzoska nie ma takich obaw. – Ustaliliśmy, że co roku jedna wioska będzie odpowiedzialna za to, żeby swoich delegatów mieć. Chodzi o to, żeby ten sztandar uczestniczył w życiu parafii, byłoby smutne, gdyby stał nieużywany z boku w kościele. Na święta wszyscy zjeżdżają do domów, a jakby już naprawdę nikogo nie było, ja z synami mogę iść – zapewnia. – Tych trzech rolników na pewno się znajdzie – potwierdza Henryk Kuśka.
(e.Ż)