Lubi krew
Gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie. Jego ślady znajdowano na Opolszczyźnie a ostatnio również w powiecie raciborskim. Niektórzy mogą się nawet pochwalić nagraniem na komórce z jego udziałem. Mowa o tajemniczym drapieżniku, który od kilku tygodni spędza sen z powiek rolnikom w regionie. Zagryza świnie, króliki a ostatnio nawet zwierzynę leśną. To najprawdopodobniej kot. Świadczy o tym zabezpieczona na jednym z miejsc ataków sierść.
– Nie możemy bagatelizować żadnego zgłoszenia od mieszkańców, nawet jeśli istnieje tylko promil szansy, że chodzi o poszukiwane zwierzę – zapewnia kapitan Roland Kotula, zastępca dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Raciborzu.
Do Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Raciborzu cały czas napływają sygnały od mieszkańców powiatu, którzy w swojej okolicy natrafili na ślady tajemniczego kota. Ostatnie takie zgłoszenie odnotowano w Miedoni. – Mieszkańcy twierdzili, że widzieli na własne oczy dużego drapieżnika – wyjaśnia Krzysztof Szydłowski z PCZK. To już czwarty sygnał od mieszkańców powiatu. W ubiegłym tygodniu mieszkańcy posesji przy ulicy Lipowej w Nędzy zauważyli wokół swojej posesji ślady wielkich łap. Takiego samego odkrycia dokonali kilka dni później mieszkańcy Samborowic. Do każdego z tych zgłoszeń wyjeżdżał zespół złożony z przedstawicieli służb weterynaryjnych, pracowników PCZK w Raciborzu, straży pożarnej i policjantów.
Rzeź w Krowiarkach
Zdecydowanie najpoważniej wyglądało zgłoszenie z 26 marca. W Krowiarkach, nieopodal drogi znaleziono resztki sporego dzika. Niezidentyfikowane zwierzę wygryzło wnętrzności ofierze, zostawiając tylko szkielet i skórę. Weterynarz miał problemy z określeniem stężenia pośmiertnego z powodu wyrwania wszystkich mięśni. Jedno jest pewne – szczątki są świeże. – Nie widać śladów rozkładu. Najprawdopodobniej nie jest to również robota kłusowników. Cięcia nożem byłyby równe. Tu wnętrzności zostały po prostu wyrwane – tłumaczyła podczas oględzin Agata Ballarin z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Raciborzu.
Co dopadło dzika, ciężko ustalić. – Nie można wykluczyć, że zwierzę jest ofiarą potrącenia przez samochód. Leśne drapieżniki mogły dokończyć dzieła. O tej porze roku mogłyby to być np. lisy lub borsuki, które powoli budzą się z zimowego snu. Nie ma powodu do paniki – uspokaja Stanisław Wojciechowski z PCZK w Raciborzu.
Będzie obława
W poniedziałek, 30 marca odbyła się narada raciborskiego sztabu kryzysowego z pracownikami Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Katowicach. – Jeśli zgłoszenia będą się powtarzać, zorganizujemy potężną obławę – mówi Szydłowski. – Ta sprawa dotyczy już dwóch powiatów. Jeśli do tego dojdzie, dowództwo przejmą specjaliści z województwa. Na razie bardzo dobrze nam się współpracuje z mieszkańcami. Informują nas o każdym podejrzanym śladzie. Zabezpieczają też swoje gospodarstwa. To bardzo ważne dla ich bezpieczeństwa – dodaje.
W ostatnim czasie pojawiły się pogłoski, że drapieżników może być więcej. Pochodzą najprawdopodobniej z nielegalnego transportu, skąd uciekły. Niewykluczone, że uciekły z również z jakiegoś zoo. – W tej chwili nikt się nie przyzna do zguby, bo w grę wchodzą potężne odszkodowania za zagryzione zwierzęta – mówi jeden z myśliwych.
(acz)