ISO jest jak coca-cola
Szpital Rejonowy w Raciborzu od 23 marca szczyci się dwoma certyfikatami jakości – w zarządzaniu i ochronie środowiska. Firma, która je nadała, wcześniej gruntownie sprawdziła, jak działa placówka i co należy w niej ulepszyć.
– Ten dokument nie jest po to, by nakleić go na ścianie, ale zobowiązuje nas do dalszego doskonalenia. Zdrowie stało się towarem i narażeni na zakusy innych firm ulepszamy proces leczenia – tłumaczył dyrektor Ryszard Rudnik. Mówiąc o przyznaniu certyfikatów ISO, określił go jako znak rozpoznawalny na świecie niczym coca-cola. Dziękował załodze lecznicy, że w tak krótkim czasie wdrożyła dwa systemy.
Odbiór dokumentu połączono ze skromnymi obchodami 5-lecia funkcjonowania szpitala w nowym miejscu. – Przeprowadzaliśmy się tu przy zaangażowaniu rodzin pracowników, używano prywatnych samochodów – wspominał wicedyrektor Zbigniew Wierciński. Początki w nowym miejscu były trudne, bo wszystkie poradnie były na minusie. Dziś lecznica już się nie zadłuża i ma dodatni wynik finansowy. – Obsługujemy kontrakt w wysokości 53 mln zł i możemy jeszcze więcej – zapewnił Wierciński. Najbliższe plany dyrekcji to usamodzielnienie pododdziału noworodkowego i stworzenie oddziału ratunkowego.
Nic mnie już nie zaskoczy
60–latek Andrzej Żółty z Raciborskiego Przedsiębiorstwa Inwestycyjnego buduje raciborską lecznicę pół swego życia. Były dyrektor szpitala Wojciech Krzyżek podkreślał, że Żółty upierał się na materiały wysokiej jakości do budowy obiektu. – Miał rację, bo fajnie to dzisiaj wygląda – stwierdził. Szef RPI powiedział na spotkaniu 23 marca, że lecznica miała powstać w ciągu 53 miesięcy. – Inwestycja trwa już 339 miesięcy. Zaczęła się w grudniu 1980 roku – mówił pokazując zebranym oryginał pozwolenia na budowę. Przyznał, że nic na budowie nie jest w stanie go zaskoczyć. – Jednego dnia pieniądze były, drugiego już nie. Nawet gdy już je przyznano, czarno na białym, też ich nie było – wspominał z uśmiechem.
(ma.w)