Prawdziwa walka dopiero się zacznie
Przedmeczowe nadzieje przed spotkaniem z ekipą KŚ AZS Wrocław były wielkie. Na ostateczne rozstrzygnięcia w walce o mistrzostwo Ekstraligi kobiet będzie trzeba jednak jeszcze poczekać.
Od początku meczu w obu ekipach zauważyć można było zrozumiałą nerwowość, która na boisku przejawiała się mało płynną grą, z mnóstwem niedokładnych podań. Po wstępnym rozegraniu w pierwszej połowie na boisku zaczęła się ciężka walka o upragnionego gola. Częściej przy piłce w tej części meczu była jednak ekipa z Wrocławia, co zaowocowało kilkoma groźnymi sytuacjami pod bramką unitek. Zdecydowanie najlepszą okazją do prowadzenia AZS-u była akcja w 32 min, w której to po prostopadłym podaniu, w sytuacji sam na sam z naszą bramkarką Darią Antończyk znalazła się Sofia Gonzalez. Serca raciborskich kibiców zadrżały, jednak fatalny „kiks” naszej rywalki i dobre ustawienie Antończyk pozwoliło Unii wyjść z opresji. Kilka sytuacji do strzelenia bramki miały i nasze zawodniczki. Najbliżej zdobycia bramki była Patrycja Wiśniewska, jednak pierwsze 45 min gry zakończyło się bezbramkowym remisem.
Druga część spotkania w wykonaniu unitek była już lepsza. Częste ataki obu ekip sprawiły, że mecz oglądało się z ciekawością i sportowym dopingiem na ustach. Szybka i zacięta gra nie stroniła również od ostrych zagrań, o czym świadczyły dwie żółte kartki, po jednej dla zawodniczek Unii i AZS-u. Dodatkowo w 88 min ciężkiego urazu doznała Paulina Kawalec. Nasza zawodniczka opuściła boisko na noszach, a po spotkaniu okazało się, że niezbędna będzie interwencja lekarzy w szpitalu. Wstępna diagnoza przewiduje naciągnięte lub zerwane ścięgna krzyżowe w stawie kolanowym, co na nieszczęście Pauliny Kawalec może oznaczać bardzo długą przerwę w występach na boisku.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów i wciąż sprawa o mistrzostwo Ekstraligi kobiet stoi pod znakiem zapytania. – Z dzisiejszej gry jestem bardzo niezadowolony. Wszystko to, co wypracowaliśmy sobie podczas ostatnich 2,5 miesięcy przygotowań, w meczu z Wrocławiem wyszło na opak. Powtarzałem, że jeśli dziewczęta w głowach sobie nie poradzą z tym przeciwnikiem, to nie ma szans na zwycięstwo. Zawodniczki nie grały swojej piłki, były nerwowe i cieszyć się należy z remisu, bo spokojnie mogliśmy ten mecz przegrać – uczciwie przyznaje trener Unii, Remigiusz Trawiński.
Raciborscy kibice żałowali niewykorzystanej dobrej szansy na zwycięstwo w spotkaniu na własnym boisku, jednak nasza ekipa nie „składa broni”. – Niestety nie udało się teraz dokonać pewnych rozstrzygnięć i będzie bardzo nerwowo w następnych meczach. Oczywiście sprawa dalej jest otwarta. Zostajemy w grze i walczymy o to upragnione prowadzenie w tabeli na koniec sezonu, jednak następny bój, teraz we Wrocławiu, będzie meczem o wszystko – kończy trener Trawiński. W składzie Unii zagrały: Antończyk, Konsek, Kasperska, Karcz, Seyrowa, Rytwińska, Kawalec (88 min Surma), Mańczyńska, Winczo, Sznyrowska, Wiśniewska.
(asr)