Śledztwo w grze
W ostatnim meczu rundy wiosennej ubiegłego roku młody zawodnik LKS-u Brzezie otrzymał czwartą żółtą kartkę. Zgodnie z przepisami kolejny mecz (rundy jesiennej sezonu 2008/2009) powinien przesiedzieć na ławce. Po letniej przerwie w rozgrywkach zawodnik ten zagrał w trzech pierwszych meczach, więc Wydział Gier raciborskiego Podokręgu postanowił ukarać klub.
Jak twierdzi Janusz Jona, przewodniczący Wydziału Gier i Dyscypliny Podokręgu Racibórz Śląskiego Związku Piłki Nożnej, prezes klubu został poinformowany, że zawodnik nie ma uprawnień do dalszej gry. – Mimo to, piłkarz został wystawiony w kolejnym spotkaniu. Prezes twierdzi, że komunikatu nie otrzymał, jednak nawet to nie zwalnia go z obowiązku liczenia sobie kartek swoich zawodników. Podczas awansu z klasy C do klasy B nastąpiła zmiana osoby weryfikującej. Dotychczasowy weryfikator często chorował. Część dokumentów nie dotarła do nowego – tłumaczy zamieszanie Jona.
Według przepisów spotkania rozgrywane z nieuprawnionym zawodnikiem są nieważne i traktuje je się jako walkower. – Władze klubu stoją na stanowisku, że wystarczającą karą jest unieważnienie pierwszego spotkania. Według nas kolejne dwa mecze również są nieważne – dodaje Jona.
Pomiędzy klubem a podokręgiem rozpoczęła się wojna o cenne 7 punktów. – Kiedy zorientowałem się, że mamy te żółte kartki, to ja sam poszedłem do podokręgu powiedzieć, że coś jest nie tak. Podczas pierwszych, jeszcze ustnych, ustaleń miał nam zostać przydzielony tylko jeden walkower za pierwszy mecz z Kuźnią Raciborską. Po pół godzinie dostaję telefon, że będą trzy walkowery – wspomina Henryk Solich, prezes Brzezia. Klub złożył wówczas odwołanie do Śląskiego Związku Piłki Nożnej w Katowicach. Po długiej debacie uznano, że LKS otrzyma jeden walkower, a dwa mecze zostaną uznane. – Przedstawiciele Wydziału Gier przyznali wówczas, że mieli bałagan w papierach. Podokręg jednak nam punktów nie zwrócił. Usłyszeliśmy, że mamy się odwoływać drugi raz. Drugie posiedzenie trwało pięć minut i zakończyło się dla nas niekorzystną decyzją. Najbardziej boli nas niekonsekwencja decyzji i z tym nie możemy się zgodzić. Spadliśmy w tabeli z pierwszego na piąte miejsce. Jestem ciekaw, czy gdybym się nie przyznał, ktoś zwróciłby uwagę na te kartki – dodaje Solich. W trakcie przepychanek pomiędzy klubem a podokręgiem do raciborskiej prokuratury dotarł anonim opisujący rzekome nieprawidłowości w Podokręgu Racibórz. – W treści zawiadomienia, poza sprawami punktów, pojawiają się zarzuty dotyczące sposobu podejmowania decyzji. Te miałyby być podejmowane, jak to określił autor, „podczas libacji przy zielonym stoliku”. To anonim, więc trudno mówić o jego wiarygodności. Przez to, że nie znamy autora, nie możemy o wiele spraw dopytać – wyjaśnia Danuta Kozakiewicz, szefowa Prokuratury Rejonowej w Raciborzu.
Adrian Czarnota