Błaganie i rajzowanie
Był czas, że i miejscowy proboszcz dosiadał rumaka, by objeżdżać sudolskie pola w błagalnej procesji. Zdrowie nie pozwala mu już na jazdę konną, ale z miejsca w bryczce nie rezygnuje.
Procesja wielkanocna w dzielnicy Raciborza wpisana jest w kalendarz miejskich imprez. Jej organizacja spoczywa na barkach członków Towarzystwa Miłośników Koni. Nigdy nie osiągnęła rozmachu przedsięwzięcia, na które w ten sam dzień spraszają „koniorzy” samorządowcy z Pietrowic Wielkich, jednak wysoka frekwencja potwierdza, że klimat i religijny charakter mają duże znaczenie dla uczestników.
Po obiedzie, który w Sudole jada się w samo południe, zaczyna się formowanie pochodu wielkanocnego. Pod kościołem ustawiają się indywidualni jeźdźcy i powozy z zaprzęgiem. Na każdą z procesji zapraszani są ważni politycy, władze samorządowe, a także postacie znane z mediów. Na tegoroczną zapowiedział się m.in. dziennikarz i pisarz Marek Szołtysek, popularyzator gwary śląskiej, autor programu w TV Silesia. Trasa przemarszu wiedzie wśród zabudowań gospodarskich aż na krańce wsi, później polami wokół dzielnicy i na powrót jej centrum, czyli ulicą Hulczyńską.
Najlepsze punkty widokowe do podziwiania odświętnie przystrojonych koni znajdują się na skrzyżowaniu w Sudole. Procesja staje tu przy świętej figurze i rusza w kierunku Bieńkowic. Zdarza się spotkać z tamtejszą grupą objeżdżającą pola, choć w ostatnich latach to już rzadkość. Objazd kończy się na ulicy Topolowej, gdzie zaczyna się druga, niezwykle emocjonująca część procesji. Jej uczestnicy ścigają się polną drogą, czasem parokrotnie, a widownia na miejscowej górce bije brawo i pozdrawia jeźdźców. Po dotarciu do mety udają się oni na nabożeństwo.
Warto w Poniedziałek Wielkanocny zajrzeć do Sudoła i nacieszyć oko „pięknymi zwierzętami”, jak mówią o nich miłośnicy koni. Goście są w dzielnicy mile widziani, bo już na mszy ksiądz przypomina miejscowym, by otworzyli bramy swoich podwórek i zmienili je w parking dla przyjezdnych.
(ma.w)