Bakterie ze szpitala wnosimy do domu
Raciborski szpital na ochraniaczach na obuwie zarabia i nie myśli o zmianie przepisów co do ich stosowania
Złotówka – tyle kosztuje każdorazowe wejście na szpitalne oddziały. To cena jednej pary foliowych ochraniaczy na obuwie, które obowiązują w raciborskim szpitalu. Jak się okazuje, popularne worki na buty to ekologiczna bomba i zamiast chronić przed bakteriami, skutecznie je roznoszą.
Dzieje się tak w przypadku, gdy korzysta się z nich w niewłaściwy sposób. Siedząc na szpitalnym korytarzu, na palcach jednej reki można policzyć osoby, które kupują worki z automatu. Większość nie zakłada ich wcale albo korzysta z tych zakupionych w przeszłości. – Mam rodzinę w szpitalu. Nie będę przecież za każdym razem kupować nowej pary. Te są czyste – proszę sprawdzić – pokazuje zawartość torebki starsza kobieta.
Są również tacy, którzy zdają sobie sprawę z zagrożenia. Pani Helena (nazwisko do wiadomości redakcji) za każdym razem kupuje nową parę. – Wiem, że najgroźniejsze jest to, czego nie widać. Nie chcę tego mieć w domu – mówi kobieta. Jak przyznaje Zbigniew Wierciński, zastępca dyrektora ds. medycznych, osoby, które chowają ochraniacze do torebki wiele ryzykują. – W szpitalu występują wysublimowane typy bakterii. To miejsce większego ryzyka. Mimo iż podłogi są regularnie zmywane, nigdy nie można być pewnym, że tam, gdzie stąpamy, nie wylała się np. zawartość sondy, która później została roztarta. Każdego dnia zwracam uwagę odwiedzającym, gdy widzę, że chowają ochraniacze do torebek „ na następny raz” – wyjaśnia lekarz.
Chronią nasz dom
Foliowe worki mają dwa zadania. Chronią szpitalne korytarze przed zabrudzeniem oraz nie pozwalają na wynoszenie ze szpitala potencjalnie szkodliwych bakterii. Jednak i taka ochrona pozostawia wiele wątpliwości co do skuteczności. – Ochraniacze na obuwie to łatwy sposób na zachowanie czystości w szpitalu – mówi Renata Cieślik-Tarkota z Wojewódzkiego Inspektoratu Sanitarnego w Katowicach. – Odetchnąć mogą również panie sprzątaczki, bo na oddziały nie wnosi się tyle brudu na podeszwach. Jednak nawet prawidłowe stosowanie worków nie zapewnia nam ochrony, bo zdejmujemy je przecież ręką. Wystarczy później zjeść jabłko i już niepożądane drobnoustroje mamy w ustach. Pewniejszym sposobem jest zastosowanie specjalnego sytemu wycieraczek z różną długością włosia oraz częstsze mycie podłóg – dodaje pracownica inspektoratu.
Nie trzeba nosić
Zadzwoniliśmy do Głównego Inspektoratu Sanitarnego w Warszawie, aby sprawdzić, czy rzeczywiście trzeba kupować i zakładać worki na buty. Tam dowiedzieliśmy się, że o ich stosowaniu decyduje dyrekcja szpitala. – Opierając się na opiniach ekspertów, stoimy na stanowisku, że powszechne i bezkrytyczne stosowanie ochraniaczy na obuwie w szpitalach nie ma merytorycznych podstaw, jeśli chodzi o zachowanie bezpieczeństwa biologicznego i przeciwdziałanie zagrożeniom epidemicznym. Nie ma wymogów prawnych do obowiązkowego stosowania jednorazowych ochraniaczy na obuwie dla osób odwiedzających pacjentów w szpitalach. Wprowadzanie tego obowiązku w niektórych szpitalach wynika wyłącznie z wewnętrznych regulaminów zakładów opieki zdrowotnej – przyznaje Jan Bondar, rzecznik GIS w Warszawie.
Tu nie chodzi o pieniądze
Jak się okazuje, raciborski szpital w zyskach ze sprzedaży ochraniaczy ma swój udział. – Nie są to wielkie kwoty. Tu chodzi o bezpieczeństwo pacjentów i odwiedzających. Z ochraniaczy na pewno nie zrezygnujemy. Pacjenci muszą się nauczyć prawidłowo ich używać. Chirurg też nie używa dwa razy gumowych rękawiczek. Koszt jednej pary worków nie jest duży. Na bezpieczeństwie nie należy oszczędzać – kwituje Wierciński.
Adrian Czarnota