Uczcili Floriana
Posłowie, samorządowcy oraz mieszkańcy gminy – wszyscy około godz. 15.00 wyjechali na pola by uchronić je przed gradobiciem. W procesji nie zabrakło również gości z czeskiej Wrzesiny. – Idziemy przez pola już po raz 132. To jedna z tradycji naszej gminy – mówi Józef Stukator, wójt Kornowaca.
Raz do roku ulicami Pogrzebienia przechodzi spora procesja. Odbywa się ona na pamiątkę wielkiego gradobicia i ma przypominać ludziom, że nie są panami tego świata. Konna procesja organizowana jest po raz siódmy, wcześniejsze odbywały się pieszo. – Dbamy o tę naszą tradycję. Czasy się zmieniają a procesja zawsze idzie przez pola 4 maja. To nie jest jakaś impreza komercyjna, ale taka nasza lokalna, swojska. Jest to święto, którego nie przekładamy na inny dzień – wyjaśnia Eugeniusz Kura, sołtys Pogrzebienia.
Punktualnie o godzinie 15.00 spod klasztoru sióstr salezjanek wyruszył ozdobny orszak. – Z roku na rok obserwujemy podobną frekwencję. Są zarówno młodzi ludzie, jak i najstarsi mieszkańcy wsi. Jednym z nich jest pan Edward Duda, który mimo swoich 95 lat wyjechał na pola – relacjonuje Jacek Gorywoda, członek rady sołeckiej Pogrzebienia.
Tradycyjnie procesja zatrzymywała się przy kolejnych krzyżach. Uczestnicy przeszli ul. Lipową, Pamiątki, Wiejską, przez pola i łąki, ul. Lubomską i Klasztorną, do kaplicy św. Floriana, następnie ul. Brzeską, pod krzyżem ufundowanym na pamiątkę gradobicia, gdzie pani Łucja Gorywoda poprowadziła modlitwy. Na jednej z łąk nie zabrakło rzucania jajami. Podczas wspomnianego gradobicia grad miał wielkość kurzego jaja. Najmłodsi uczestnicy procesji rzucali gotowanymi jajkami dotąd, aż pękła skorupka i można było je zjeść.
Organizatorami procesji byli Rada Sołecka Pogrzebienia, ks. proboszcz i miejscowa Ochotnicza Straż Pożarna.
(acz)