List do redakcji
– Bez roweru bowiem czuję się jak kaleka, zwłaszcza w taką wiosnę – pisze do nas raciborski duchowny. Internauci już przygotowywali się do zbiórki na nowy rower księdza.
Nie myślałem, że zwykła kradzież roweru może wywołać taką falę reakcji w internecie czy owocować artykułem w Nowinach. Plaga kradzieży rowerów dotknęła przecież nie mnie jednego. Rower rowerowi nie równy. Dobrze, że kradzież nie dotyczyła zabytkowego roweru, wspomnianego w artykule, a którym jeździłem poprzednio. Był to przedwojenny rower marki „Adler”, pamiątka po świątobliwym ks. Bernardzie Gade, byłym proboszczu w Ocicach. Znany z prostoty i ubogiego stylu życia, przejeździł całe życie na tym jednym rowerze, aż stracił wzrok. Gdy już był ciężko chory, prosiłem go, by mi ten rower podarował, co też uczynił. Było to, jak się okazało, w przeddzień jego śmierci. Rower służył mi przez 12 lat! Wymagał tylko drobnych napraw. Wyglądał tak staro, że kiedyś, gdy był przypięty zamkiem cyfrowym do płotu szpitala, odpięto i skradziono mi zamek, zostawiając rower. Trzy lata temu oddałem zabytek ks. Henrykowi Wyciskowi, proboszczowi z Bolesławia, który zbiera pamiątki po ks. Gade i utworzył izbę jego pamięci. Z pewnością chętnie pokaże nagromadzone starocie po tej wyjątkowej postaci Raciborza, godnej nawet procesu beatyfikacji. Ks. Wycisk sam jest zapalonym cyklistą.
Z czarnym rowerem, który straciłem 30 kwietnia, również byłem związany emocjonalnie, ale z innego powodu. Chcę uspokoić wszystkich, bo już mam nowy rower! Kupiłem za 300 zł. Bez roweru bowiem czuję się jak kaleka, zwłaszcza w taką wiosnę! Niech więc ci, którzy deklarowali chęć na „ściepkę”, obiorą sobie inny zbożny cel.
Walczmy o ścieżki rowerowe, bo rower to zdrowie, to przeżycie piękna Bożego świata z wysokości siodła, to odpoczynek ducha w zmęczonym ciele!
Szczęść Boże wszystkim cyklistom!
Ks. Jan Szywalski