Pół wieku bez kłótni
Pani Rozwita dokładnie pamięta datę i godzinę, kiedy poznała swego przyszłego męża. – To było 19 kwietnia o wpół do jedenastej w nocy, na zabawie weselnej w Budziskach. Przyjechałam tam z pracy z drugiej zmiany, bo chciałam zobaczyć pannę młodą, i takie szczęście mnie spotkało – wspomina. Pan Józef na zabawie też był tylko „zobaczyć”.
Rok później, 19 kwietnia 1959 r., już sami brali ślub kościelny. Zamieszkali w Budziskach, skąd pochodzi pani Rozwita. Oboje pracowali w tartaku, pan Józef przepracował tam ponad 40 lat. Na świat przyszły ich dwie córki, z których jedna już nie żyje. Fryczowie mają też troje wnucząt.
– Pięćdziesiąt lat przeżyliśmy bez jednej kłótni – mówią z dumą jubilaci. – I to mając tak nerwową żonę – dodaje żartobliwie pan Józef. Jego żona jednak nie ma mu tego za złe. – Raz jedno jest nerwowe, a raz drugie, ale trzeba to jakoś pogodzić i jeden drugiemu musi ustąpić. Nasza recepta na tak długi związek to wzajemne zrozumienie – mówi ona. – Jak ktoś chce dożyć takiego jubileuszu, to musi się prędko ożenić, żeby tego doczekać. Ja, gdybym wiedział, że tak dobrze jest w małżeństwie, to bym się prędzej ożenił – mówi z przekonaniem on.
(e.Ż)