Nas później rozliczą. I postąpią słusznie.
W porządku obrad znalazł się regulamin, według którego mieszkańcy gminy mają płacić za wodę i ścieki spółce „Górna Odra”. Szef komisji budżetu uznał go za mało precyzyjny.
Radnego Czesława Jenderko interesowała sytuacja awaryjna, bo “wiadomo, one się zdarzają”. Gdy wodociąg popsuty i wody nie ma w kranach, dostawca musi po 12 godzinach dowieźć ją beczkowozem czy też przekazać w baniakach. – Skąd pewność, że nie będzie trzeba udać się po nią aż do Krzyżanowic (tę gminę także obsługuje „Górna Odra”– red.) lub do sąsiedniego sołectwa. Brakuje precyzyjnego zapisu w regulaminie, że w przypadku kryzysu do wsi przyjeżdża np. 1 beczkowóz – zauważył przewodniczący komisji budżetowej Czesław Jenderko. Przypomniał kolegom z rady, że mieszkańcy będą mieli pretensje do nich, a nie do przedsiębiorstwa wodociągowego. – Nas rozliczą. I słusznie – podkreślił.
Szef „Górnej Odry” Krzysztof Baszczak, przy wsparciu wicewójta Radosława Łuszcza, bronił się przepisami, które narzuca nadzór prawny wojewody. – Odrzucają takie szczegółowe uchwały. Można taki zapis wprowadzić jedynie w umowach z klientami – zaznaczył prezes Baszczak.
Po konsultacji samorządowców z radcą prawnym Grzegorzem Graniecznym rada doszła – jednomyślnie – do wniosku, że regulaminem zajmie się na kolejnej sesji. – To lepsze rozwiązanie niż przyjąć teraz te zasady, a później nanosić w nich poprawki. Ludzie by sobie wtedy o nas odpowiednio pomyśleli – skomentował radny Jan Bernacki.
(ma.w)