Lepiej rozdrobnić niż czekać
Była tam już jednostka wojskowa i szkoła. Potem miało być więzienie. I choć co rusz pojawiają się nowe plany na zagospodarowanie budynku przy ul. Jagodowej w Kuźni, obiekt tylko w niewielkim stopniu jest wykorzystywany. Stoi więc i niszczeje.
Adres Jagodowa 15 dość często pada na sesjach Rady Miejskiej w Kuźni Raciborskiej. Radni nie bardzo wiedzą co z tym fantem zrobić. Obiekt jest darowizną celową, którą gmina dostała od powiatu. Warunkiem było jednak zagospodarowanie go na cele oświatowe lub społeczne. Na razie część pomieszczeń zajmuje pogotowie i Caritas. Była też propozycja, aby utworzyć przy Jagodowej ośrodek dla skazanych, ale nie zyskała akceptacji społeczeństwa.
Władze gminy doszły więc do wniosku, że najlepiej byłoby obiekt po prostu sprzedać. Na to potrzebne były zgoda powiatu, wycena nieruchomości oraz doprecyzowanie powierzchni dostępnej do sprzedaży. Tu jednak pojawia się problem, bo radni nie są w tej sprawie jednomyślni.
Zdecydowane „nie”
O tym, że pojawił się podmiot zainteresowany obiektem, poinformowała radnych burmistrz Rita Serafin. Dodała jednak, że chodzi o część nieruchomości. Nie wszystkich radnych ta informacja zachwyciła. – Zdecydowane „nie”! – oburzył się Piotr Andrzej Klichta. – Jak sprzedacie część, to teren straci na wartości przez rozdrobnienie. Nie zrobiliśmy nic, żeby zgłosił się ktoś, kto będzie go chciał zagospodarować na cele społeczne. Lepiej to sprzedać w całości i mieć z tego jakąś korzyść, a nie jak na Powstańców (była szkoła zawodowa – przyp. red.). Budynek sprzedano tam za śmieszną kwotę 100 tys. zł, a mogły tam powstać mieszkania socjalne i problem byłby rozwiązany. To samo robimy z Jagodową. Już nigdy nie dostaniemy szansy, że ktoś kupi to w całości. Zresztą nawet nie wszyscy wiedzą, że to jest do sprzedaży – dodał wzburzony radny.
Większość na „tak”
Burmistrz Rita Serafin wyjaśniła, że nie można było wystawić nieruchomości darowanej do sprzedaży. Poza tym zainteresowanie tak dużymi obiektami jest nikłe. Przykład niedokończonej budowli w Turzu, którą próbowano sprzedać za 105 tys. zł, a i tak nie znalazł się chętny. Na budowę mieszkań socjalnych gminy po prostu nie stać. – Gdybyśmy chcieli sprzedać całość, trzeba by wyprowadzić stamtąd pogotowie i Caritas. Pytanie, gdzie. Poza tym kogo stać na to, żeby kupić nieruchomość za kilka milionów i jeszcze kilka wydać na remont? – perswadowała burmistrz. Wyznała też, że zainteresowany częścią obiektu jest właściciel pogotowia Mawo-Med.
Wiceburmistrz Bogusław Wojtanowicz przestrzegał, że kolejne lata czekania to dalsza degradacja obiektu. Ostatecznie większość radnych przychyliła się ku sprzedaży części nieruchomości.